Podczas konferencji prasowej Donald Tusk zastrzegł, że nie dąży do umniejszenia wagi całej sprawy, ale chce jej wyjaśnienia, także pod kątem ewentualnego złamania prawa.
Szef rządu podkreślił, że po raz pierwszy po 1989 roku mamy do czynienia z nielegalnym podsłuchem, przeprowadzonym przez osoby trzecie, a nie uczestników rozmowy. Jak dodał, wszystko wskazuje na to, że proceder był dobrze zorganizowany, trwał przez dłuższy czas, a taśmy były nagrywane w kilku różnych miejscach.
Afera taśmowa na szczytach PO. Jaki będzie finał publikacji "Wprost"? RELACJA NA ŻYWO
To dobrze zorganizowane przestępstwo miało na celu nie dobro publiczne, a permanentne podsłuchiwanie polityków partii rządzącej - mówił szef rządu. W jego ocenie, chodziło o destabilizację państwa polskiego poprzez proceder nielegalnych podsłuchów.
Premier odniósł się też do apeli opozycji o dymisję rządu. - Proponuję, aby Ci panowie się zastanowili, czy są pewni, że chcą stanąć ramię w ramię z tymi, którzy dali im narzędzia do głoszenia tego typu postulatów - mówił. Jak dodał, służby oraz prokuratura podjęły już działania, które mają tę sprawę wyjaśnić. Według premiera, wszyscy mamy prawo do poznania prawdy, jednak zaznaczył, że nie będzie podejmował żadnych działań politycznych na podstawie dotychczas ujawnionych taśm. - W tej chwili koncentruję się na wyjaśnieniu sprawy i zapewnieniu elementarnej stabilności - poinformował dziennikarzy.
Donald Tusk zapewnił, że jeżeli pojawią się jakiekolwiek materiały wskazujące na łamanie prawa przez któregoś z urzędników państwowych to on oraz prokuratura podejmą stosowne kroki. - Przestrzegam jednak przed rzucaniem się w nurt rzeki, której bieg wytyczył ktoś ze złą wolą - mówił premier.
Wcześniej premier mówił, że nie chce oceniać nagrań z udziałem szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza i szefa NBP Marka Belki pod względem politycznym. Mimo, że - jak podkreślał premier - ich typ zachowań był trudny do zaakceptowania i bulwersujący. - Nie jest rolą rządu i premiera wpływanie na działanie Narodowego Banku Polskiego - mówił Tusk
Na początku konferencji premier wyjaśnił, że mimo całej sprawy nie widzi powodów dymisji szefa MSW.
Komentarze (123)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeNie ujdziesz .
Tusk o nagraniach "Wprost": Przykra sprawa, nie lekceważę jej.
Premier napisał na Twitterze, że do sprawy odniesie się w poniedziałek.
No i się "odniósł"!
Inaczej mówiąc - nasz nowoczesny twitterowy płemielek-ćwirgielek zrobił - jak to strusie mają we zwyczaju - "ćwir-ćwir", a potem wykonał pełen odlot zalotnym świńskim truchtem prosto w ramiona swego psychiczno-intelektualnego osobistego trenera-felczera, który podczas "łykendu" metodą usta-usta wprawnie przywróci naszego Umiłowanego Przywódcę do stanu "użyteczności publicznej"!
A co to za "przykra sprawa", o której wspomniał Tusk?
Ano - nic wielkiego - nic się takiego, drodzy ziomale i ziofemale, nie stało!
To tylko "wasze" teoretyczne państwo - tym razem w osobach swej najwyższej konstytucyjnej "reprezentacji narodowej", czyli "Kadry" (kadry są jak wiadomo decydujące!), zdecydowało się odwinąć ze sreberka i skonsumować orła z czekolady i w ten oto podobno sposób popełniło samobójstwo, oczywiście bez świadków, bez nieznanych sprawców i bez udziału... ...i tak dalej ...i tak dalej! Niestety było to państwo opieszałe, więc oficjalnie z zejściem marudziło do piątku po godzinach urzędowania,
Niezależna prokuratoria, niczego oczywiście nieświadoma, grillowała już tymczasem ochoczo sędziom ich niezależne szynki i wycinała co bardziej smakowite i niezbyt wymoczone w szambie kąski...
Policja wyjechała już jak co tydzień na ryby (w grzybach oczywiście - duszone - bo to podobno jest ulubiona zagrycha drogówki, zwłaszcza jeśli i ryby, i grzyby zostały skonfiskowane kłusownikom grasującym w sprywatyzowanych Lasach Państwowych!).
Laboratorium analityczne Komendy Głównej też zostało już zapieczętowane tajną pieczęcią z papieru czerpanego ze znakami wodnymi PWPW i kleju wegetariańskiego (patent 154M nr 101 pułkownika Rzepy, zatwierdzony też na obszarze Federacji Rosyjskiej, żeby pułkownik nie był pozbawiony należnych tantiem w ramach ACTA i dodatku za wysługę lat)!
Poza tym sprzęt laboratoryjny do wykonywania sekcji zwłok państwa i tak został zalany przez nieznanych sprawców w wyniku ostatniej powodzi, a następnie ukradziony i sprzedany na "Allegro" jako ekwipunek do legalnego wykonywania nielegalnych aborcji, a instalacja elektryczna z korytarza wraz z reflektorem i kamerą została wypożyczona do świetlicy zakładu penitencjarnego w Płocku!
Sytuacja jest więc następująca:
Lepper w standardowym worku plastykowym, przewiązany w pasie sznurkiem do snopowiązałki, leży sobie nieruchomo na stole w prosektorium i czeka na sekcję specjalną Biura Ochrony Rządu, która ma czuwać nad nim do poniedziałku, ale może się nie pojawić, bo mamy przeciek, że funkcjonariusze sekcji akurat robią na bazarku uzupełniające zakupy na wspólną biesiadę z drogówką w przydrożnej karczmie "Pod Radarem" i rozbieraną sesję inwigilacyjno-prostytucyjną ze statystkami z opery "TIR-y jadą na wschód"!
Tak więc - szafa gra i buczy!
Lepper czeka! To znaczy - oczywiście - nie żaden tam Lepper, tylko stygnący trup państwa polskiego.
Lepper - to byłoby jeszcze pół biedy, bo śmierć ubogiego rolnika i hodowcy strusi, który miał z powodu rosyjskiego embarga na strusie poważne kłopoty finansowe - to jest jednak błahostka w porównaniu z samobójstwem państwa.
Lepper zresztą już na nic nie czeka! Jak powiada poetka - Jaś nie doczekał! - Że co? - że nie Jaś tylko Jureczek? - on się już chyba o takie drobiazgi nie będzie handryczył...
Państwo też już na nic nie czeka, ale obywatele - tak ze starego nawyku - czekają na wynik sekcji trupa samobójcy! Wiadomo - gawiedź łaknie krwi!
Tymczasem "łykend" upływa, dowody przestępstwa ulatniają się niepostrzeżenie jak gotówka zrzucona z wiaduktu jako okup za Olewnika i do poniedziałku nie będzie po nich nawet śladu!
Normalka, czyli polska rutyna śledcza! Państwo mi wybaczą, ale sobie tymczasem trochę poziewam rozkosznie i parę razy się przeciągnę, bo mnie po wczorajszym deszczu w kościach łamie!
O! - udało mi się nawet pierdnąć, ale też jakoś tak niemrawo...
Nuda! - jak by powiedział artysta Maklakiewicz w filmie "Rejs"!
Tam też chyba chodziło o jakiś wrak "Titanica" albo innego "Tupolewa"...
A może to był "Gawron"? Nie pamiętam nazwy statku - bo ten "Rejs" to bardzo stary film.
Może zresztą też jakoś tak pokrętnie chodziło wtedy o wrak państwa - taka ukryta artystyczna alegoria...
... ale to było podobno zupełnie inne państwo - obce nam i wrogie, bolszewicki moloch, którego wspólnym wysiłkiem podobno pokonaliśmy - nie to co nasz obecny umiłowany i nieodżałowany nieboszczyk!
Nie wiem, co Szczepkowska powie tym razem, i chyba nie będę otwierał telewizora, bo jeszcze się rozpłaczę albo nawet zemdleję z wrażenia?
Na tle tej rutynowej śledczej nudy każde żywsze i bardziej entuzjastycznie wypowiedziane słowo brzmi jak piorun, aż serce w piersiach zamiera.
A w poniedziałek, ochoczy i rześki jak skowronek, przybiega wystudiowanym (na kursach u Obamy) nonszalanckim truchtem nasz struś, znowu odrzucony z eksportu z uwagi na rosyjskie embargo, i na tym ubożuchnym krajowym, osaczonym przez rozmaite jawne i tajne embarga, rynku medialnym zacznie się na Twitterze charakteryzować na wróbelka, żeby jakoś tych Rosjan (a przy okazji i Polaków) chytrze oszukać i z tym permanentnym embargiem na siebie samego jakoś sobie poradzić, żeby wzrosło nam tak zwane PKB i budżetowe wpływy z eksportu!
Bo strusie to jedyny już chyba sposób na poprawienie wzrostu PKB i zwiększenie wpływów z eksportu, jaki nam pozostał...
Kiedyś przynajmniej była szynka "Krakus" i krówki z Milanówka...
Nie rozumie jak widać ten nasz farbowany wróbelek (to znaczy - ten dobrze nam od lat znany wyliniały struś!), że - żeby zwiększać wpływy - no to trzeba najpierw je mieć tu i ówdzie, najpierw dobrze kupić, potem jeszcze lepiej sprzedać i w ten sposób zarobić, zainwestować i tak dalej - normalnie, jak to w realnym życiu: "Import, Eksport, Rapaport", grosz do grosza, a wtedy, jako osoba majętna i wpływowa, można sobie to i owo załatwić i na małe co-nieco pozwolić!
Zwłaszcza, jak się ma taką jak on praktykę korupcyjną doskonaloną przez tyle lat...
On jej zupełnie nie umie wykorzystać!
Bo przez tyle lat to chyba można było sobie załatwić zniesienie embarga na siebie samego...
I wyjechać za granicę w eleganckiej zalutowanej puszce z apetycznym i intrygującym nadrukiem "Struś z muchą w piterze"...
A po angielsku - to dopiero brzmi: "Ostrich with fly in pussy"!!!
Po prostu: "kiełbasa dla znawców" - jak mawiał Ostap Bender.
Albo można było nam załatwić jakiś korzystny offsecik na boku...
Normalnie - coś za coś...
No - sami wiecie...
Przecież i z Putinem jakoś można się dogadać!? Skoro takie polityczne koromysło jak Korwin zdołało się wkręcić na salony recepcyjne rosyjskiej ambasady - to znaczy, że nie święci garnki lepią!
Ale ze strusiem-gołodupcem, który rozmaitym wronom dał już sobie wyrwać z talii wszystkie pióra, nawet zwyczajny, ale autentyczny, dobrze opierzony i szczwany warszawski wróbel z bazarku nie będzie chciał rozmawiać.
Nawet na Twitterze.
Choćby o Lepperze!
Bo o poważnej rozmowie o państwie - niechby i w knajpie - nawet nie ma co wspominać. Co najwyżej o państwowym pogrzebie - bo na tym też podobno można nieźle zarobić!
A żeby ruskie żurawie ze swoim dowódcą klucza na motolotni chciały z nim rozmawiać o czymkolwiek, na przykład o wraku Tupolewa czy o embargu na strusie... ...to wykluczone!
Pozdrowienia! Ćwir! Ćwir!
Teraz kontynuujemy naszą transmisję "na żywo", chociaż z uwagi na obecność dostojnego nieboszczyka to sformułowanie niektórym naszym słuchaczom może się wydać niestosowne...
...ale cóż - taka już u nas ptasio-medialna tradycja...
Dla ptasich móżdżków!
TA RZEKOMA LISTA MIAŁA ZAPOBIEC PRZYJĘCIU POLSKI DO NATO. Potem zlikwidował polski wywiad I kontrwywiad wojskowy... na lata.
Dlatego miejsce Macierewicza jest w więzieniu ZA ZDRADE STANU !
Rozumiem motywacje dziennikarzy rosyjskich, ktorzy na zlecenie Putina prowadza wojne informacyjna, niszczac panstwo ukrainskie.
Nie rozumiem jednak, dlaczego podobnie postepuja dziennikarze polscy w zastosowaniiu do ich wlasnego panstwa, Rzeczpospolitej Polskiej.
CIEKAWE, KTO ICH, NAIWNIAKOW, DO TEGO POPYCHA? CZY NIE TEN SAM MOCNY FACET ZE WSCHODU?
W POLSCE SA PEWNE UGRUPOWANIA KTORE DLA WLADZY SA W STANIE ZMONTOWAC, WCISNAC KIT I OSZUKAC ABY TYLKO ZDOBYC WLADZE! KAZDY WIE JAK JEST ZE SMOLENSKIEM A MIMO TEGO PEWNYM PARTIOM TA WIARYGODNA WERSJA SIE NIE PODOBA!
Tu jest to samo - jestem pewien ze Tusk mowi prawde.
Dotarło coś do tych waszych "murzczków", czy nadal pierniczyć będziecie swoje farmazony???