"Fakt" napisał w poniedziałek o politycznych plotkach krążących wśród polityków Platformy Obywatelskiej. Według tabloidu następcą Bartłomieja Sienkiewicza, jednego z bohaterów afery taśmowej, ma zostać Roman Giertych, wicepremier i minister edukacji w rządzie PiS, a od lat wzięty adwokat. CZYTAJ WIĘCEJ>>>
- Był uosobieniem politycznego obciachu. Chociaż u boku Tuska jestem sobie w stanie wyobrazić nawet Cicciolinę, jeśli tylko taki będzie jego interes polityczny - mówi Joachim Brudziński w rozmowie z "Super Expressem".
- Jestem też sobie w stanie wyobrazić, że na konferencji prasowej będzie tłumaczył Polakom, że ta bogata w różne doświadczenia i doznania polityczne kobieta jest potrzebna, żeby powstrzymać wraży PiS przed powrotem do władzy. Nikt bowiem bardziej niż Tusk i jego wypomadowani ministrowie nie wie, ile mają za uszami i dlaczego mają powody ku temu, żeby PiS u władzy się obawiać - dodał Brudziński.
O Giertychu mówi wprost - to sprawny i niezwykle cyniczny polityk. Zdaniem Brudzińskiego Giertych stracił w oczach jego niedawnych partnerów politycznych, którzy widzieli w nim antyestablishmentowego polityka walczącego o jakąś sprawę.
- Dziś okazuje się, że ta sprawa, która była na ustach zarówno Romana Giertycha, jak i jego ojca pana prof. Macieja Giertycha, czyli myśl Romana Dmowskiego, jest, moim zdaniem, sprzedawana za cenę ewentualnych politycznych synekur - mówi polityk PiS.
I na koniec drwi z Giertychów: - Z ewolucją miał problem jego ojciec, który mówił, że smok wawelski był dinozaurem. Być może pod wpływem analizy drogi życiowej swojego syna pan prof. Maciej Giertych zmienił swój pogląd na temat ewolucji. (śmiech).