- To nie jest pierwszy raz, kiedy PiS stoi po stronie zadymiarzy i kiboli - tak dwa lata temu bulwersował się Paweł Graś ówczesny rzecznik rządu. Zareagował tak na wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego, który skrytykował decyzje o zamknięciu stadionów Legii i Lecha po burdach podczas finału Pucharu Polski.
CZYTAJ WIĘCEJ: Kibice odwołują się od wyroku za okrzyki: Donald, matole! >>>
Po tej decyzji właśnie rząd PO i premiera Tuska stali się głównym wrogiem szalikowców i to wtedy na meczach, szczególnie kibice Legii Warszawa, zaczęli regularnie skandować o obalaniu rządu przez kiboli. Oni też postrzegani są jako najbardziej wyrazista politycznie ekipa kibicowska. I do tego najbliższa światopoglądowo PiS. Podobnie jak środowisko Prawa i Sprawiedliwości angażują się w akcje patriotyczne, m.in. upamiętnianie Powstania Warszawskiego.
Jednak jak się okazuje niechęć tego środowiska do PO wcale nie jest taka jednoznaczna. Z najnowszego badania przeprowadzonego wśród kibiców sportowych przez Pentagon Omnibus, które zapytało, na jaką partię zagłosowaliby w najbliższych wyborach aż 21,6 procenta wybrało Platformę Obywatelską.
Być może PO pomogło to, że Donald Tusk w młodości sam był kibicem Lechii Gdańsk i znany jest z zamiłowania do sportu.
Na drugim miejscu znalazło się SLD z wynikiem 13,6 proc. a dopiero na trzecim Prawo i Sprawiedliwość, które poprzeć chce 13,1 procenta kibiców.
To zaskakujące wyniki, bo PiS według ogólnopolskich sondaży ma nawet dwa razy większe poparcie.
Bardzo mocny wynik wśród kibiców uzyskał Kongres Nowej Prawicy Janusza Korwina-Mikke, na który chce zagłosować co dziesiąty respondent. Jednak najliczniejsza - ponad jedna czwarta ogółu - wśród kibiców jest grupa politycznie niezdecydowana.
Badanie zostało zrealizowane w lipcu na próbie 968 respondentów należących do internetowego panelu badawczego Pentagon Online.
Komentarze(78)
Pokaż:
Boeing 777 linii Malaysia Airlines z 298 osobami na pokładzie został zestrzelony 17 lipca 2014 r. na wschodzie Ukrainy., najprawdopodobniej przez terrorystów rosyjskich, wspieranych przez Putina i jego machinę wojenną. W katastrofie zginęło 298 osób, wśród nich 193 Holendrów i 28 Australijczyków.
Po napaści putinowskiej Rosji na Ukrainę, po aneksji Krymu, cały świat i Polacy, także Ci młodzi, nie znający czasów prl-owskich, nie znający okupacji sowieckiej, na ziemiach polskich, przekonali się co to jest sowietyzm, kim jest Putin.
W ciągu kilku dni po tej strasznej tragedii, z zestrzeleniem Boeing'a 777 linii Malaysia Airlines z 298 osobami na pokładzie, Polacy przekonali się, co wart jest Putin, co warta jest putinowska hołota, która obrabowała ofiary katastrofy Boeing'a 777 linii Malaysia Airlines, tak samo jak polskie ofiary katastrofy smoleńskiej, tym bardziej upewnili się, że Putin
i Donald Tusk oraz jego rząd z PO i PSL bezczelnie okłamywali Polaków i świat w sprawie katastrofy smoleńskiej.
Teraz, konsekwentnie działający Holendrzy, Australijczycy, udowodnili, że gdy rząd państwa, którego obywatele zginęli w katastrofie, działa profesjonalnie, suwerennie
i konsekwentnie, to na zasadzie tych samych przepisów i porozumień międzynarodowych, niekoniecznie gospodarz, musi prowadzić badania przyczyn katastrofy, można to czynić
z pomocą innych państw, instytucji i organizacji międzynarodowych, że państwo, którego Obywatele zginęli może bez problemu wysłać na miejsce katastrofy swoich przedstawicieli, specjalistów, wojsko, policjantów a nawet członków rodzin ofiar
i nikt nie może tego zabronić tłumacząc, że zabraniają tego jakieś przepisy czy porozumienia międzynarodowe, nikt nie może zakazywać otwarcia trumien i czegokolwiek.
W odróżnieniu od rządu polskiego, rząd holenderski potrafił zadziałać suwerennie
i efektywnie, uzyskać wszystko co zamierzył, chociaż znalazł się w trudniejszej sytuacji bo za adwersarza miał nie tylko legalny, cywilizowany rząd Ukrainy ale i barbarzyńskich, rosyjskich bandziorów, putinowskie służby specjalne, terrorystów, silnie wspieranych przez putinowską FR i samego Putina oraz jego machinę wojenną.
Polacy mają już dowódy, na brak, poczucia obowiązku, suwerenności, kompetencji i zdeterminowania polskiego rzadu, mają dowód na to, że oszukał ich, i wciskał im ciemnotę, ich własny rząd i premier tego rządu, Donald Tusk, oraz jego pomagierzy, włącznie ze słynną, pełniącą dziś drugą najważniejszą, funkcję w Państwie Polskim, funkcję Marszałka Sejmu, Rzeczypospolitej Polskiej, "słynną" na cały świat, kopaczką, która broniąc za wszelką cenę, 4 liter Donalda Tuska, razem z nim, okłamywała bezczelnie Polaków, w tym rodziny ofiar, katastrofy smoleńskiej, opowiadając nawet przed Sejmem, Rzeczypospolitej Polskiej, zmyślone brednie, z jakim to mozołem polscy patolodzy razem
z nią, identyfikowali w Rosji, szczątki ofiar, katastrofy polskiego, rządowego, samolotu Tu-154M Lux (101), jak to jakoby, przekopywała na metr głęboko i jednocześnie superdokładnie przesiewała smoleńskie bagno, w miejscu katastrofy ... A przecie wiemy już jaka to była "dokładność" ...; szczątki ofiar "dochówkowywano" później wiele razy, a części samolotu znadują na miejscu katastrofy, kradną z miejsca ich składowania, miejscowi mieszkańcy, handlują nimi i można je od nich kupić do dzisiaj ..!!!
W odróżnieniu od holenderskiego, polski rząd nie potrafił, co należy chyba rozumieć, nie chciał odzyskać "czarnych skrzynek" samolotu, do dzisiaj, mimo upływu ponad 4 lat ...!!!
Teraz coraz bardziej zasadne wydaje się podejrzenie iż nie była to katastrofa lotnicza ale zbrodnia. Także kolaboracja Donalda Tuska i jego rządu, z Putinem, przed i w sprawie katastrofy smoleńskiej wydaje się całkowicie prawdopodobna ...!!!
PREZESEM WYDAJĄCEJ „GAZETĘ POLSKĄ CODZIENNIE” SPÓŁKI FORUM OD NIEMAL ROKU JEST GRZEGORZ TOMASZEWSKI. W PRAWIE I SPRAWIEDLIWOŚCI MÓWIĄ, ŻE TOMASZEWSKI JEST KREWNYM SZEFA, ale kiedy próbuję dowiedzieć się czegoś więcej, słyszę tylko: to rodzina od strony mamy. Żadnych szczegółów.
Więcej w tej sprawie może wiedzieć jeden człowiek: Jan Maria Tomaszewski, cioteczny brat prezesa. Nie licząc Marty, córki nieżyjącego prezydenta, to dziś najbliższy krewny Jarosława Kaczyńskiego. Tomaszewski, z wykształcenia plastyk, od lat plącze się przy PiS. Dzięki rodzinnym koneksjom był na liście płac Orlenu, TVP i stołecznych wodociągów, a nawet pracował przy jednym ze spotów Lecha Kaczyńskiego. W jego domu na Saskiej Kępie kręcono też film „Lider” poświęcony szefowi PiS. Partia wykorzystała go w kampanii wyborczej w 2011 roku.
Dzwonię do Tomaszewskiego. Wszystko się zgadza: prezes spółki Forum należy do rodziny. – Grzegorz to mój kuzyn – wyjaśnia Tomaszewski i zaraz dodaje: – A jednocześnie rodzony brat Konrada. Wie pan, kto to taki?
Redaktor Sakiewicz na koncercie z okazji pierwszego numeru
Redaktor Sakiewicz na koncercie z okazji pierwszego numeru "Gazety Polskiej Codziennie", Fot. PAP/Piotr Polak
Oczywiście. Konrad Tomaszewski, leśnik, były dyrektor Lasów Państwowych, to bliski współpracownik byłego ministra środowiska Jana Szyszki, wieloletniego posła. W czasie rządów PiS pełnił funkcję dyrektora jego gabinetu politycznego. Przy Nowogrodzkiej mówią, że jeśli Kaczyński zostanie premierem, to Konrad Tomaszewski najpewniej wróci na dyrektora do Lasów.
– A wie pan, jak wyglądają relacje Grzegorza Tomaszewskiego z Jarosławem Kaczyńskim? – dopytuję prezesowskiego kuzyna.
– Znają się z czasów dzieciństwa, ale dziś ich kontakty są głównie po linii fachowej.
– To jak Grzegorz Tomaszewski trafił do Forum?
– Normalnie, bo to menedżer. Został wzięty z rynku, bo akurat był, że tak powiem, bez pracy. A czy pan w ogóle wie, kim ja jestem? – zaskakuje mnie Tomaszewski. Zanim odpowiem, zdąży się przedstawić: – Janek Tomaszewski, redakcja rozrywki Telewizji Polskiej. A co ty tam właściwie smarujesz? Smaruj, smaruj. Kończę, cześć!
Jak się okazuje, Tomaszewski rzeczywiście pracuje w TVP. Jednocześnie prowadzi w telewizji internetowej „Gazety Polskiej” program „Artyści o sobie”. Przy kieliszku wina rozmawia z nieznanymi szerszej publiczności malarzami i plastykami.
Ordyński: Platforma wisi na Tusku. On ubezwłasnowolnił partię
Tusk nie może wyjechać do Brukseli - przekonywał w Poranku Radia TOK FM Jan Ordyński z TVP i "Przeglądu". - On ubezwłasnowolnił Platformę, wycofał wielu działaczy, z którymi mógł rozmawiać - mówił publicysta. I przypominał wywiad
z Aleksandrem Smolarem, który ostro rozprawił się z pomysłami "wysyłania" premiera do Brukseli. Mnożą się spekulacje na temat objęcia przez Donalda Tuska stanowiska szefa Rady Europejskiej. Jednak w Poranku Radia TOK FM Jan Ordyński, publicysta TVP
i "Przeglądu" przekonywał, że premier nie pojedzie do Brukseli.
- Z przyczyn politycznych, wewnętrznych wyjazd Tuska za granicę jesienią jest niemożliwy. I Tusk zdaje sobie z tego sprawę - podkreślił.
"Tusk zadbał, by wokół niego, nie było silnych postaci"
Ordyński przypomniał niedawny wywiad Aleksandra Smolara dla "Polski The Times",
w którym politolog w ostrych słowach komentuje przymiarki Tuska do Brukseli. "To pomysł dziennikarzy i części polityków Platformy, którzy w ten sposób próbują pokazać, jak wybitnym politykiem jest Donald Tusk. Premier nie ma choćby kwalifikacji językowych do tego, by sprawować taki urząd. Poza tym polityka międzynarodowa, z wyłączeniem ostatnich wydarzeń na Ukrainie, nigdy nie była wśród jego priorytetowych zainteresowań" - zaznacza Smolar.
W wywiadzie politolog dodaje, że gdyby nawet Tusk dostał eksponowane stanowisko w UE, w Polsce zostałaby po nim wyrwa. "Donald Tusk w przeszłości dbał konsekwentnie o to, aby wokół niego nie było silnych postaci, zdolnych zagrozić jego pozycji" - wyjaśniał.
"Wszystko wisi na Donaldzie Tusku"
Ordyński w Poranku Radia TOK FM mówił, że problemem Platformy Obywatelskiej jest brak zespołu kierowniczego. - Kiedyś rozmawiałem z wysokim w swoim czasie i wpływowym człowiekiem z PO i zapytałem: czy u was istnieje jakieś biuro polityczne, gdzie spotykacie się raz na tydzień i omawiacie: jeżeli oni tak, to my tak? On mówi: nie, jest wyłącznie adiutantura Tuska - opowiadał Ordyński.
Jeśli tak się strategię ustala i wszystko wisi na Tusku, tym bardziej nie może on wyjechać, bo jest tym jednoosobowym biurem politycznym. On ubezwłasnowolnił Platformę, wycofał wielu działaczy, z którymi mógł rozmawiać - wskazywał publicysta.
Gość Poranka Radia TOK FM podał przykład afery podsłuchowej.
Póki premier się nie wypowiedział, nie było nikogo. Nie było tak, że kilku równorzędnych polityków PO brało na siebie ciężar tłumaczenia i usprawiedliwienia tego wszystkiego. Wszystko wisi na Donaldzie Tusku - skwitował Ordyński.
W tym politycznym teatrze reżyserem i suflerem jest Bundeskanzlerin Merkel,
a bezradnym, skazanym na Nią aktorem pan Donald Tusk!
Ku zaskoczeniu wielu, już w czasie swojej pierwszej wizyty w Niemczech, w roli szefa polskiego rządu, Donald Tusk, zdjął z porządku rozmów, temat dla gospodarzy bardzo niewygodny: muzeum tzw. wypędzonych. Podobno, nawet Władysław Bartoszewski był tym zdumiony.
Jedni eksperci twierdzą, że wówczas Donald Tusk wiernopoddańczo odgadł życzenie strony niemieckiej a inni uważają, że spełnił prośbę kanclerz RFN.
Nowy rząd RP zostawił tę sprawę Berlinowi i doprowadził do realizacji, najlepszego dla Merkel scenariusza: oficjalna państwowa placówka w stolicy Niemiec, może teraz bezkarnie fałszować historię za milczącą zgodą Polaków, strony najbardziej przecież zainteresowanej, czyli ofiar...
To był pierwszy spektakularny Tuskowy „prezent na żądanie” dla Merkel. Rzecz jasna, nie ostatni, tylko pierwszy z wielu.
Potem premier Donald Tusk, posłusznie wycofał, zastrzeżenia rządu PiS-u, w sprawie bezwarunkowego przedłużenia, na kolejne 10 lat umowy, o współpracy między Unią Europejską a Federacją Rosyjską, tak jak to było oczekiwane w Berlinie i w Moskwie!
Póniej Tusk i jego kolesie z PO i PSL, anulowali zapowiadane wcześniej przez rząd Jarosława Kaczyńskiego veto, w kwestii przyjęcia Moskwy do OECD, na czym bardzo zależało Rosjanom, ze względów ekonomicznych i prestiżowych a na co naciskali Niemcy, pełniący w Europie funkcję, głównych ambasadorów Kremla.
Gdy powtarzanie za Merkel, mogło obudzić czujność i niezadowolenie Polaków, Donald Tusk, wymownie milczał.
Właśnie to „głośne milczenie” cysorza, w sprawie Gazociągu Północnego było szczególnie po myśli i Berlina, i Moskwy.
Donald Tusk, chętnie też robi, za osobistą tarczę Bundeskanzlerin! która uruchamia go umiejętnie jak kukiełkę, zawsze wtedy, gdy Niemcom jest niewygodnie z czymś występować lub coś blokować, bo może to ściągnąć na nich gniew zainteresowanych państw ..!
Tak było, choćby z pomysłem odrzucenia, propozycji rządu Węgier, udzielenia przez UE antykryzysowej pomocy dla całej Europy Środkowo-Wschodniej (w tym oczywiście także dla Polski). Głównym płatnikiem byłby w tym momencie Berlin.
Merkel, nie musiała nawet zabierać głosu, w tej sprawie, bo skutecznie wyręczyła Ją, Jej kukiełka, na fotelu premiera polskiego rządu !
I to mimo tego, że nasz kraj, mógłby dużo skorzystać, na takiej pomocy!!!
Donald Tusk Polską, jak tarczą, osłonił Bundeskanzlerin Merkel a w rezultacie na nasze państwo, ściągnął gniew Budapesztu i zawód innych krajów regionu.
Bywa, że szefowa rządu Niemiec w ogóle nie musi nic Tuskowi mówić ..! Wystarczy, że coś zrobi, a Donald Tusk od razu to zmałpuje.
Tak było w sprawie ACTA; Donald Tusk podpisał, nie pytając w ogóle Polaków i upierał się przy tym, mimo protestów i demonstracji aż do momentu, gdy usłyszał, że Berlin odmówił ich ratyfikacji.
Wtedy, tak raptownie stał się "przeciwnikiem" ACTA, że za tą jego zmianą nie nadążyła większość polityków Platformy.
Ta służalczość, premiera Tuska objawiająca się potakiwaniem Bundeskanzlerin Merkel, ma nieraz bardziej finezyjną postać.
Tak było, z wielką rurą Nordstreamu pod Bałtykiem a przed zespołem portowym Świnoujście-Szczecin, która w praktyce ograniczyła większym statkom możliwość wpływania, do polskiego zespołu portów, co jest w interesie niemieckiego portu
w Rostocku.
Tym razem rząd Tuska, owszem, zaprotestował, ale na tyle późno, że nie miało to już, żadnego znaczenia.
Gdy PiS, domagał się tego ponad rok wcześniej, to koalicja PO-PSL, nabrała wody
w usta i miała dwie lewe ręce. Potem odegrano tylko teatr – decyzje już zapadły.
Pakt fiskalny, to znakomity przykład, że jak Bundeskanzlerin Angela Merkel idzie w lewo, to Donald Tusk jak kukiełka, ciągana za sznurki, zmierza w tym samym kierunku,
a jak kanclerz Niemiec skręca w prawo, to zaraz polski premier Donald Tusk, robi to samo.
Od początku Tusk bezrefleksyjnie powtarzał wszystkie „argumenty” za, będące echem postawy Niemiec. Po spotkaniu z premierem Włoch, zaczął mieć wątpliwości. Ale wystarczyło, że Bundeskanzlerin Merkel tupnęła nogą, a Tusk karnie wrócił do propaktowego szeregu. Wszak „ordnung muss sein”.
Na koniec rozważań o kukiełce i pociągajacej za sznurki w Berlinie, Bundeskanzlerin Merkel – deser klimatyczny.
Np. gdy UE decydowała o pakiecie klimatycznym w 2008 r. , to dosłownie „za pięć dwunasta” przyjechała do Polski niemiecka kanclerz i przekonała Donalda Tuska, że ów pakiet jest OK.
Naiwny Donald zawierzył sprytnej Angeli i Polska oczywiście poparła pakiet, mimo że był on dla nas skrajnie niekorzystny. Zaraz po jego uchwaleniu prezydent Francji
z charakterystyczną dla siebie szczerą arogancją, stwierdził w Strasburgu, że zrealizowanie ustaleń pakietu jest trudne, nawet dla bogatej niemieckiej gospodarki.
Czy jednak jeden z głównych architektów tego porozumienia – Niemcy – mógł się przyznać do błędu i wrzucić w sprawie wsteczny bieg?
Koszty takiej decyzji, zarówno polityczne, jak i prestiżowe, byłyby spore.
Trzeba więc było znaleźć frajera, który wyciągnie dla Niemców kasztany z ognia.
Usłużnego ochotnika, Donalda Tuska, Bundeskanzlerin Merkel nie musiała nawet prosić. Polska zawetowała pakiet. I słusznie. Tyle że nastąpiło to, ponad rok po wielce dla pakietu krytycznych wypowiedziach ówczesnego ministra środowiska prof. Andrzeja Kraszewskiego (z nominacji PO!). Wtedy było jednak za wcześnie na weto. Później, było
w sam raz, bo było to potrzebne Berlinowi.
Kukiełka Donald znowu zagrała nową rolę, w starej sztuce, której scenariusz pisze Bundeskanzlerin Merkel.
Dzisiaj, także mamy do czynienia, z wielkim zbliżeniem niemiecko-rosyjskim, czego dowodami są chociażby gazociąg Nord Stream, izolacja Ukrainy, znaczna obecność niemieckich firm na rosyjskim rynku (szczególnie wydobywczym), a także obecność Gazpromu w Niemczech. Znajomość tych faktów każe inaczej podejść do nagrody, którą
z rąk krzyżackich, odebrał polski premier.
Niemce zmówili się z Moskalami, nie tylko w sprawie wielkiej rury pod Bałtykiem, stale coś kombinują, jak nie jednym to drugim coś nie pasuje i chyba już tak pozostanie, będą nas stale gnębić! Mieszać się, do naszych wyborów! i innych naszych spraw!
Śp. Lech Kaczyński, zmarły tragicznie w katastrofie smoleńskiej prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, się w grobie chyba przewraca, na to co się teraz wyprawia.
Niemce zrobili wrzawę, w sprawie budowy elektrowni atomowej w Polsce ale gdyby nie to, to czepili by się czego innego, Moskale zawsze ich wspierają, w gnębieniu nas a wszystko dlatego, że dogadali się co do odbudowy wielkiej Rosji i wielkich Niemiec! Będą teraz, wspólnie niszczyć wszystkich, którzy staną im na drodze. A cysorz Donald, coraz bardziej uległy, godzi się na wszystko, nawet na kolejne rury pod Bałtykiem!
Od dawna już o tym piszę, że Europa zamiast europejska staje się, bez Krzyża ale krzyżacka i nie tylko krzyżacka ...?! Que sera ..? Śp. Lech Kaczyński, miał wizję, marzył o Polsce silnej, znaczącej wiele w Europie i w UE, przewodzącej grupie państw środkowoeuropejskich, i nie tylko ... Gdy trzeba było, potrafił tupnąć nogą, czy walnąć pięścią w stół i trzymać całą Unię Europejską w szachu! a co czeka nas teraz gdy Jego już nie ma ? Czy jesteśmy bezpieczni? Co będzie? Co nas czeka? Co czeka Europę? Czy wkrótce będą Niemce zrzeszone z putinowską FR, a Donad Tusk będzie się nadal cieszył i chwalił, że go poklepują? Bo wszystko wskazuje na to, że dążą do tego Wowa i Merkelowa.
Premier i prezydent z POWSI-PSL, cieszą się i chwalą Polakom, że ich w Europie
i w świecie, wszyscy poklepują po plecach i bardzo chwalą! Chociaż mieliśmy wiele dowodów na to, że nas lekceważą ...
Bywszy sowiecki tajniak KGB, przyjaciel cysorza Donalda, z którym tenże się obłapiał "na niedźwiedzia", w obliczu, leżących w smoleńskim bagnie, ofiar katastrofy polskiego, rządowego, wojskowego, samolotu, Tu-154MLux (101), Władimir Władimirowicz Putin, znów objął prezydenturę w ruskim imperium.
Rosjanie wielokrotnie już, wysuwali wobec Polski, różne zarzuty, ostrzeżenia, pouczenia, np. jak mamy pilnować bezpieczeństwa i porządku w naszym państwie,
w czasaie Euro 2012 ...
Publikowana ostatnio, przez media, ocena sytuacji i zagrożenia, opracowana, przez "Grupę skupiającą dyplomatów i byłych polityków z krajów Unii Europejskiej oraz Rosji
i Turcji", której współprzewodniczącym jest Adam Daniel Rotfeld, niektóre artykuły
w mediach, jako żywo, wyglądają mi na "przygotowywanie gruntu", propagandowe "urabianie", europejskiej i światowej, opinii publicznej, do zamierzonego "porozumienia"
z Putinem, kosztem poświęcenia Krymu, może nie tylko Krymu i kroku w tył,
odnośnie poparcia dla Ukrainy, może nie tylko Ukrainy, przez możnych tego świata, przez rzeczywistych decydentów w UE i NATO, dla ich partykularnych interesów a to byłaby do pewnego stopnia, groźna powtórka z historii i groźny precedens w UE i w NATO.
To niczego by nie załatwiło, bo ośmieliłoby tylko, chore ambicje Putina, do odtworzenia, stworzenia na nowo, wielkiej potęgi Rosji, putinowskiej Rosji, która, rządzona nadal, przez Putina, miałaby coraz większy apetyt, coraz większe wymagania co do poszerzenia jej "strefy wpływów".
Wmawia się Polakom jakoby wchodząc do UE, trafili do krainy szczęśliwości a w tej krainie, tak jak 70 lat temu i wcześniej, każdy myśli tylko o sobie.
TUSK GRA W PILKE NOZNA
bo tylko to potrafi, do czego się nie zabierze to spieprzy.