Zdaniem rzecznika PiS, który udzielił obszernego wywiadu w "Gazecie Wyborczej", błędem jest próba wyciszenia sporu między PO a PiS, jaką podjęła Ewa Kopacz podczas swojego expose. Jak przekonywał, nawet bardzo ostry spór jest istotą polityki. - Jeśli politycy kłócą się w Sejmie, to ludzie nie biją się na ulicy - mówił.
Hofman podkreślił też, że Prawo i Sprawiedliwość jasno definiuje interes narodowy, a spór między dwiema największymi partiami odbywa się w ramach podziałów społeczno-politycznych.
- Bo co może być zamiast tego? Prorosyjski Janusz Korwin-Mikke i mający tendencje antysemickie Ruch Narodowy. Nie mówię o wszystkich działaczach narodowych, ale niektórych - dopytywał. - Obniżanie temperatury sporu oznacza, że tworzy się dla nich przestrzeń, bo w spór będą wchodzić ugrupowania z programem sprzecznym z polskim interesem. Parafrazując tytuł książki Ziemowita Szczerka: "Przyjdzie Mordor i was zje" - przestrzegł.
PO pod rządami Kopacz? "Propaganda ma przykryć problemy"
- Tusk panował, nie rządził - robił wszystko, żeby nie naruszyć żadnych interesów. Potrafił natomiast zarządzać konfliktem, rozgrywać partię, czasami wprowadzał korekty - rzecznik PiS ocenił w ten sposób styl pracy byłego premiera.
Jednak, jak przekonywał, natura sprawowania władzy przez PO nie zmieni się po objęciu stanowiska premiera przez Ewę Kopacz. - Będzie już tylko propaganda mająca przykryć problemy, które pozostawił Tusk. Poza tym, po prawdzie, to nawet nie rząd, ale źle sklecony komitet wyborczy nastawiony na przetrwanie - dodał.
Jednocześnie Hofman odpierał zarzuty, że IV RP była państwem policyjnym.
- To nie za naszych czasów służby wchodziły do redakcji gazet, to nie wtedy notowano największą liczbę podsłuchów - także dziennikarzy. My nie zastraszaliśmy masowo internautów, którzy są krytyczni wobec rządu - podkreślał. I dodawał: - Nam i projektowi IV RP przyklejono twarz, z którą ja się nie identyfikuję.