Chodzi o najwyższe organy sądownictwa, Sejm, Senat, NIK i Krajową Radę Radiofonii i Telewizji. O ile w finansowych planach ministerstw korekt dokonuje minister finansów jeszcze na etapie projektu, o tyle w budżetach wyżej wymienionych instytucji mogą to zrobić tylko posłowie. I tak się ma stać, szczególnie że ogółem urzędy te zaplanowały dla siebie wydatki na sumę około 2 mld 282 mln zł – o blisko 150 mln zł większą niż w ubiegłym roku. Wyjątkiem jest Kancelaria Prezydenta, która wnioskuje o finanse na poziomie z 2014 r.
Wydatki całego budżetu na 2015 r. planowane są w kwocie wyższej o 5 proc. niż w tym roku – podczas gdy średni wzrost w grupie instytucji samodzielnie programujących własne budżety to 7 proc. Praktycznie jest więc przesądzone, że posłowie skorzystają ze swojego uprawnienia i uruchomią finansową gilotynę. – Zwracałam się do wszystkich instytucji planujących własne budżety i zwracać się będę dalej, aby dokonały oceny swoich planów finansowych i je zweryfikowały – wyjaśnia szefowa sejmowej komisji finansów publicznych Krystyna Skowrońska.
Na razie dokonał tego Sąd Najwyższy na sumę około 2 mln zł. Korekt nie wyklucza też NIK. Rzecznik izby napisał nam, że urzędnicy tej instytucji już sprawdzają, które wydatki można przesunąć na kolejne lata.
Jak zapowiada posłanka Skowrońska, cięcia mają wynikać z dwóch kryteriów: mniejszej od zapowiadanej wcześniej inflacji oraz zamrożenia płac. – Przyjęte wskaźniki dotyczące przygotowania projektu, czyli wskaźnik inflacji różny od obecnego, powodują, że potrzeba mniejszych pieniędzy na zakupy i usługi – zauważa szefowa komisji. W czerwcu, gdy przyjmowano założenia do budżetu na 2014 r., resort finansów prognozował, że inflacja średnioroczna wyniesie 2,3 proc. i na tej podstawie poszczególne instytucje programowały swoje budżety. Tymczasem podczas finalizacji rządowych prac nad budżetem we wrześniu resort skorygował prognozę w dół – do 1,2 proc. Jeśli uda się wdrożyć plan Skowrońskiej i obciąć plany instytucji o różnicę między tymi prognozami, to łącznie budżety wszystkich instytucji zmniejszą się o blisko 22 mln zł.
Reklama
Drugie kryterium, jakie ma przyświecać cięciom, to utrzymanie zamrożenia funduszu płac jak w reszcie budżetówki, co może oznaczać brak zgody na nowe etaty. A większość wzrostu planowanych wydatków „świętych krów” wynika właśnie z kwestii płacowych.
Na pewno trudno będzie dokonać cięć w budżetach trzech instytucji: Sejmu, Senatu oraz Trybunału Konstytucyjnego. Posłom i senatorom kończy się kadencja, a tym, których Polacy nie wybiorą ponownie, przysługuje trzymiesięczna odprawa (przysługuje ona także pracownikom biur poselskich). Z kolei nowo wybrani parlamentarzyści będą mogli skorzystać z pieniędzy na remont i wyposażenie biur poselskich, więc również na ten cel przeznaczona jest rezerwa w budżecie.
W podobnej sytuacji jest część sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Pięciu z nich kończy się kadencja i właśnie tym – oprócz planowanego wzrostu cen niektórych usług – tłumaczy trybunał prognozowany wzrost wydatków. Z kolei generalny inspektor ochrony danych osobowych tłumaczy planowane podwyżki wydatków m.in. wzrostem składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe.
Ogólnie z projektów budżetów widać jednak, że instytucje chcą sobie odbić poprzednie chude lata i zatrudniać nowych pracowników. Praktycznie w każdym przypadku uzasadnienie jest podobne: zbyt mała liczba pracowników w stosunku do nakładanych zadań i szykowane zakupy, zwłaszcza teleinformatyczne. Rekordzistą jest tu Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, która zaprojektowała budżet o 66 proc. wyższy niż rok temu i wnioskuje aż o 132 etaty, w tym 50 na okres dwuletni. Nowi pracownicy mieliby zajmować się m.in. rozpatrywaniem wniosków o umorzenie lub rozkładanie na raty zaległości w abonamencie i zlikwidować zaległości w tej dziedzinie. Nowych urzędników chcą także zatrudniać rzecznik praw obywatelskich i GIODO. A choć sporo tych próśb ma rekomendacje komisji branżowych w Sejmie, to tamtejsza komisja finansów i tak może zarządzić w nich cięcia.