Po pierwsze, zeznania świadków. Chodzi między innymi o wyjazd do Paryża, w dniach od 10 do 13 marca 2013 roku, na posiedzenie komisji kultury, nauki, edukacji i mediów Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. W delegacji uczestniczyli trzej posłowie: Adam Hofman, Mariusz Antoni Kamiński i Adam Rogacki. Wszyscy zadeklarowali, że dotrą tam swoimi samochodami, za co wzięli po ponad 2,5 tysiąca złotych zaliczki na głowę.

Reklama

"Newsweek" ma jednak wątpliwości co do tego, czy trzej posłowie na pewno dotarli do Paryża samochodami. Tygodnik dotarł do pasażerów rejsu tanich linii Wizz Air, którzy pamiętali, że 13 marca, czyli w dzień powrotu z delegacji, w kolejce na lotnisku stali z nimi trzej wspomnieni posłowie. Lot został wówczas odwołany z powodu śnieżycy.

Wizz Air korzysta we Francji z portu lotniczego Beauvais, oddalonego 90 km od Paryża. Pasażerowie zbierają się na dworcu w centrum miasta i jadą autobusem na lotnisko. Hofman czekał tam ze wszystkimi Polakami. Staliśmy w jednej kolejce. Był w sześcioosobowej grupie, zdaje się, że widziałem tam też jego żonę
- mówi pierwszy pasażer.

Potwierdzam. Razem z nim byli jeszcze Kamiński i Rogacki. Doskonale to pamiętam, staliśmy tam o szóstej rano pod małą dworcową wiatą. Śnieżyca była taka, że nie tylko wstrzymano ruch samolotów, ale też zamknięto drogę dojazdową do lotniska
- dodaje drugi.

Po drugie, źródło dochodu. Jak twierdził w TVN24 poseł Mariusz Antoni Kamiński, koszty związane z sejmowymi wyjazdami za granicę byłī tak wysokie, że nie zostawało mu nic w kieszeni. Tymczasem - jak pisze "Newsweek" - bilety na lot z Paryża do Warszawy, na który czekali posłowie, były do kupienia już za 22 złote i tyle samo kosztowała podróż z Warszawy do Paryża.

Ile więc zostawało w kieszeni jednego posła? Nawet doliczając koszt przejazdu w równowartości około 70 złotych, można było zaoszczędzić 2386 złotych.