Kukiz powiedział Korwin-Mikkemu: mam trzy miliony głosów i teraz królem jestem ja. Wy jesteście warcholącymi się arystokratami i ja będę takich pacyfikował - powiedział Przemysław Wipler w Radiu ZET.

Reklama

Negocjatorzy Pawła Kukiza powiedzieli nam, że projekt, który budują, to projekt, w którym trzeba być lojalnym wobec Pawła Kukiza. Padła propozycja, że mamy dać CV ludzi z całego kraju, którzy chcą kandydować, a oni sobie coś wybiorą - dodał Wipler.

Zdaniem polityka oznaczało to, że środowisko ludzi związanych z Januszem Korwin-Mikkem miało się samorozwiązać i stać się dawcą organów dla ruchu Pawła Kukiza.

Spotkał się z nami tydzień temu i mówił, że chce współpracy. A potem wysłał ludzi, którzy powiedzieli, żebyśmy szli do domu, a oni nas wezmą na części - żalił się Wipler na radiowej antenie.

Ruch Kukiza porównał on do dyktatury.

On może każdego przyjąć, wyrzucić, dopuścić albo zmienić - ocenił Przemysław Wipler.

Według niego JOW-y są forsowane przez Kukiza cynicznie, bo to wytrych i hasło buntu wobec klasy politycznej.

ZOBACZ TEŻ: Nie będzie wspólnej listy Kukiz-KORWiN. Kukiz: To ja jestem królem>>>