- Powiedziałam mu "Radek szkoda". Żałuję, że tak się stało. Był bardzo dobrym szefem MSZ, budował silną pozycję Polski nie tylko w UE, ale i na świecie - mówi premier w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".
Dziennikarze pytali ją również o in vitro. Przypomniała, że dzięki programowi rządowemu urodziło się 2,5 tys. dzieci. Na pytanie o "otwieranie bram piekieł", jak określili ustawę o in vitro posłowie PiS, Ewa Kopacz odpowiedziała: I to właśnie jest nieszczęście. Nie chcę żyć w republice wyznaniowej.
- Szanuję Kościół, Episkopat, biskupów, naszą tradycję chrześcijańską. A nikt nie nakazuje ludziom, którym sumienie nie pozwala skorzystać z tej metody, by z niej korzystali. Dajmy ludziom wolność wyboru - powiedziała także premier.
Dodała, ze chodzi do Kościoła. - Kościół to ludzie - powiedziała i przytoczyła swoje spostrzeżenia z Nowego Sącza, gdy przed wejściem do Kościoła, ktoś zapytał ją, dlaczego wchodzi do świątyni, skoro głosowała za in vitro. - Ja do komunii nie poszłam, ale ci którzy tak mocno krzyczeli - owszem - opowiadała.