Według informatorów z MON, na których powołuje się "Gazeta Wyborcza", Antoni Macierewicz zastanawia się nad powołaniem departamentu, który miałby zająć się pracą na rzecz nowej komisji badającej katastrofę smoleńską. Problem w tym, że ani cywile, ani wojskowi nie palą się do pracy w powoływanej przez ministra nowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego.

Reklama

Nad skompletowaniem składu jej członków pracuje prof. Kazimierz Nowaczyk, społeczny doradca szefa MON, dobrze znany ze swej działalności w smoleńskim sejmowym zespole Antoniego Macierewicza funkcjonującym w poprzedniej kadencji parlamentu. Prof. Nowaczyk - jak przypomina "Wyborcza" - podważał wyniki prac rządowej komisji Jerzego Millera, forsował hipotezę o zamachu i porównywał katastrofę z mordem katyńskim.

Co ciekawe, według kryteriów, jakie obrał prof. Nowaczyk, w nowej komisji nie mogą znaleźć się eksperci badający katastrofę w komisji Millera. KBWLLP ma składać się z ekspertów z zespołu parlamentarnego Macierewicza. - To zamach na niezawisłość komisji, to złamanie polskiego i europejskiego prawa badania katastrof lotniczych - uważa prof. Marek Żylicz, prawnik i ekspert międzynarodowego prawa lotniczego zasiadający w komisji Millera i przypomina, że KBWLLP musi składać się ze specjalistów określonych specjalności lotniczych z pięcioletnią praktyką.

Precyzuje to nie tylko polskie prawo, ale i prawo europejskie, którego jesteśmy zobowiązani przestrzegać - podkreśla prof. Żylicz.