Minister był pytany, czy wobec faktu, że Stanisław Piotrowicz (PiS) minął się z prawdą, mówiąc publicznie, że nie podpisywał się pod żadnym aktem oskarżenia w stanie wojennym, nie powinien odejść pełnionych funkcji oraz przeprosić za to, co robił w latach 80.
Błaszczak podkreślał, że Piotrowicz przedstawił w publicznym oświadczeniu, jak przebiegała jego kariera w prokuraturze, jak został zdegradowany, jak współpracował z adwokatami, by "doprowadzić do tego, by zostali uwolnieni ci, którzy byli oskarżani przez ówczesną władzę".
Pan Pikul nie trafił do więzienia, choć groziło mu trzy lata - tak szef MSWiA nawiązał do oświadczenia wiceburmistrza Jasła Antoniego Pikula, który powiedział, że Piotrowicz nigdy mu w latach 80. nie pomagał.
Trudno sobie wyobrazić, że pan Piotrowicz przyszedł do aresztowanego i mu powiedział: ja panu załatwię, że pan wyjdzie z aresztu. To się robi, a tego się nie mówi - podkreślał szef MSWiA. - Pan Pikul jednak wyszedł z aresztu i skazany nie został - dodał.
Dopytywany, czy nie widzi powodu, by Piotrowicz złożył mandat lub zrezygnował z przewodniczenia komisji, Błaszczak odpowiedział: "Nie widzę". - Traktuję to jako atak poprzedniej władzy - zaznaczył.
O Piotrowicza i słowa Antoniego Pikula był też pytany w radiowych "Sygnałach Dnia" marszałek Senatu Stanisław Karczewski. - Nie został skazany pan Pikula, to jest przede wszystkim główna rzecz, o której warto i trzeba powiedzieć. Znam bardzo dobrze pana senatora, w tej chwili posła (Piotrowicza), bo był moim kolegą z ław senackich, wiem, że to jest niezwykle uczciwy i rzetelny człowiek i ja mam pełne zaufanie do niego - odparł Karczewski.
We wtorek TVN24 ujawnił akta IPN, z których wynika, że Piotrowicz podpisał się pod aktem oskarżenia przeciw Pikulowi - działaczowi Solidarności, który został oskarżony w stanie wojennym o rozprowadzanie ulotek.
PO i Nowoczesna chcą odwołania Piotrowicza z funkcji szefa komisji sprawiedliwości; domagają się także, aby złożył mandat poselski. Sam Piotrowicz powiedział dziennikarzom, że nie widzi "żadnych powodów" do rezygnacji z mandatu poselskiego. "Nie mogę zawieść swoich wyborców" – argumentował.