Marsz organizowany przez Komitet Obrony Demokracji odbywa się pod hasłem "Wolne sądy, wolne samorządy". Uczestnicy zebrali się przed Kancelarią Premiera w Al. Ujazdowskich w Warszawie. Stamtąd Nowym Światem oraz Krakowskim Przedmieściem mają przejść na Plac Zamkowy.
Kijowski mówił do zgromadzonych m.in., że spotykali się już wiele razy na marszach, by protestować przeciwko m.in. upolitycznieniu prokuratury czy ograniczeniu prawa do własności ziemi rolnej. - Po kawałku odbierają nam Polskę, po kawałku odbierają nam demokrację, po kawałku odbierają nam naszą wolność - przekonywał.
- Rok temu z kawałkiem krzyczeliśmy: wolny sędzia i myśleliśmy o sędziach Trybunału Konstytucyjnego. Dzisiaj okazuje się, że każdy sędzia z 10 tys. sędziów w Polsce jest zagrożony, jego niezawisłość jest zagrożona, bo stanie się urzędnikiem aparatu państwowego kierowanego przez partyjnego aparatczyka pana Ziobrę - przemawiał Kijowski.
Mówił, że samorządy - "ostatnią władzę, która pozostaje w rękach ludzi" - "też chcą nam zabrać". - Będą samorządy, ale podległe prezesowi, podległe jednej partii. A ponieważ boją się konkurencji, postanowili wyciąć wszystkich sprawdzonych, tych, którzy są dobrymi gospodarzami - przekonywał Kijowski.
Przewodnicząca Rady Warszawy Ewa Malinowska-Grupińska (PO) stwierdziła na marszu, że "szykuje się zamach na wolną Warszawę". Według niej projekt ustawy metropolitalnej przygotowany przez PiS jest po to, by "odebrać warszawiakom Warszawę". - PiS doskonale wie, że w inny sposób nie uzyska władzy w Warszawie - zaznaczyła.