Kijowski był pytany o doniesienia "Wprost" dotyczące swoich zobowiązań wobec dzieci. Tygodnik informował, że lider KOD miał celowo zaniżać swoje dochody w związku z obowiązkiem alimentacyjnym. Kijowski ma też zalegać z opłatami na swoje dzieci. - Temat jest mocno odgrzewany. Ja już nawet taki wierszyk słyszałem: kiedy nie masz argumentów, to się czepiaj argumentów - stwierdził lider KOD.

Reklama

Kijowski zadeklarował, że nie zrezygnuje z funkcji lidera KOD do 4-5 marca, kiedy to mają odbyć się wyboru nowego lidera stowarzyszenia. - O tym, kto pełni funkcje w stowarzyszeniu decydują przede wszystkim członkowie stowarzyszenia, a nie poszczególne osoby, mamy demokrację, walczymy o demokratyczne reguły - powiedział Kijowski.

Podkreślił, że w sobotę został wybrany przez 487 osób na przewodniczącego zarządu regionu mazowieckiego. - Jest to niewątpliwie bardzo duże poparcie i nie bardzo widzę powód, żebym miał w tej chwili z czegokolwiek rezygnować - podkreślił.

Pytany o krytyczne słowa względem niego niektórych członków KOD-u odpowiedział, że "nie ma w zwyczaju" komentowania publicznie tego, co mówią i robią jego współpracownicy. - Uważam, że pewne sprawy załatwia się we własnym gronie - zaznaczył.

Reklama

Kijowski pytany, jak ocenia swoje szanse w wyborach na szefa KOD zaplanowanych na początek marca odpowiedział, że "szanse ma każdy, kto będzie w wyborach". - Ja mam głosy, wiele głosów wspierających z całej Polski, zarówno od delegatów, którzy już są wskazani, że będą uczestniczyli w tym zjeździe, jak i od zwykłych KOD-erów, ale oczywiście decyzja będzie podjęta w czasie walnego zgromadzenia i nie można zawczasu nic przewidzieć - mówił.

Reklama

Pytany o niewielką frekwencję na ostatnich protestach KOD, w tym m.in. na proteście studentów mówił, że nie ma to związku z zamieszaniem wokół jego osoby, a o frekwencji na demonstracjach decyduje temperatura emocji społecznych. - Temperatura była bardzo wysoka w grudniu, wtedy, kiedy było jasne, co się dzieje, kiedy marszałek Kuchciński łamał podstawowe zasady, kiedy opozycja się jednoczyła i zaczynała protestować, a kiedy opozycja przestała być zjednoczona, kiedy zaczęła się wewnętrznie kłócić, a marszałek Kuchciński przestał się pojawiać, bo zajmował się wyłącznie przedłużaniem przerw, to okazało się, że nie wiadomo do końca o co chodzi i kogo wspierać - uważa Kijowski.