"Dobrze go znam. Zawsze był gadżeciarzem. W tych kwestiach zawsze miał większe potrzeby, niż możliwości finansowe. Choć miał też lepszy okres w życiu, gdy potrafił wydawać mniej więcej tyle, ile zarabiał. Był wówczas mężem i ojcem małych dzieci. Żona go jakoś w ryzach trzymała" - mówi tygodnikowi "wSieci" Marta Wiatr, siostra Mateusza Kijowskiego. "Pracował jako informatyk w "Gazecie Wyborczej" i żył nawet rozsądnie. Ale kiedy zaczęło mu się sypać w rodzinie, natychmiast odleciał. Później dostał posadę w radzie nadzorczej PZU, gdzie liznął lepszego świata. Tam zobaczył,że ludzie mogą mieć luksusowe rzeczy na wyciągnięcie ręki" - mówi.

Reklama

Kobieta uważa, że Kijowski jest w pewien sposób "niedojrzały". "To może być jeden z głównych powodów, da których nie za bardzo lubię z Mateuszem rozmawiać. Dla niego naprawdę poważnym problemem jest np. wybór kominka - jak się w nim układa drewno, jak będzie się ono spalać... A ja bym wolała porozmawia o kulturze, historii, religii" - wyjaśnia.

"Jego łatwo trzymać za twarz, bo ma dużo za uszami. Jest zadłużony, więc nietrudno nim sterować za pomocą pieniędzy. Gdy będzie grzecznie robił, co trzeba, to mu się spłaci trochę długów. A jeśli nie – wierzyciele będą długi ściągać w trybie pilnym. Jest dla mnie oczywiste, że za KOD stoi jakaś siła. Mateusz sam by tego nie wymyśli" - czytamy w wywiadzie z Martą Wiatr.

Uważa też, że jej brat "w ogóle nie nadaje się na przywódcę". "Obejrzałam jego przemówienie z 13 grudnia. Było bez przekonania. Czuję, że jest jakiś wycofany" - tłumaczy. Sugeruje, że "może w ten sposób uzupełnia jakieś swoje braki". "Dobrze wie, że zwierzęciem scenicznym nie jest" - dodaje.

Siostra lidera KOD porównuje też swojego brata do Andrzeja Leppera. "Po stronie PO wszystkie twarze zostały skompromitowane i musieli sięgnąć po kogoś świeżego. Z każdego można zrobić lidera, jeżeli zainwestuje się dużo pieniędzy. Pamiętacie karierę Andrzeja Leppera, człowieka odpowiednio wspomaganego, który dzięki jakimś swoim talentom te 10-11 proc. zgromadził i wszedł do parlamentu? KOD więcej na pewno nie udałoby się zgromadzić, ale to wystarczyłoby, by bruździć" - ocenia Wiatr.

Jej zdaniem, działalność Kijowskiego jest "bardzo szkodliwa". "To jest przecież działanie przeciwko demokracji" - wyjaśnia. "Można PiS lubić bardziej lub mniej, ja też nie jestem takim wyznawcą, żebym dała sobie rękę uciąć za pana Kaczyńskiego, ale to jest ugrupowanie, które wygrało wybory i jeżeli szanujemy demokrację, to dajmy mu porządzić. Teraz cztery lata są ich" - mówi.

Co ją najbardziej zszokowało w działalności KOD? "To, co zrobił 13 grudnia, to było absolutne przegięcie. Nie tylko dla mnie. Mogę zrozumieć, że ktoś chce walczyć z PiS. Że komuś nie podoba się twarz Kaczyńskiego, ma takie prawo. Ale świętować stan wojenny z ubekami?! Przepraszam, ale tego nie jestem w stanie pojąć" - wyjaśnia.

Sugeruje też, że KOD się powoli kończy, a to oznacza poważne problemy dla jej brata. "Jeśli teraz spadnie z funkcji szefa KOD, to pewnie będzie mu bardzo trudno odnaleźć się na jakimś szeregowym stanowisku. Zdolny jest i kreatywny, potrafiłby robić właściwie wszystko. Tylko nie za bardzo mu się chce".