Taką decyzję podjął w piątek pięcioosobowy skład TS ze sprawy Wąsacza pod przewodnictwem Jerzego Kozdronia (b. posła i wiceministra sprawiedliwości za rządów PO). Pytanie dotyczy zasad przerwania biegu przedawnienia sprawy przed TS.
O umorzenie sprawy z powodu przedawnienia wniosła w lutym br. obrona Wąsacza; jej zdaniem przedawnienie nastąpiło w 2012 r. Sam Wąsacz mówił, że wolałby być uniewinniony, ale nie sprzeciwiłby się umorzeniu. Według oskarżyciela sejmowego, posłanki PiS Haliny Szydełko, przedawnienie nie nastąpiło. Kozdroń przyznał, że także w tym składzie TS "stanowiska są podzielone", stąd pytanie do pełnego składu TS (któremu będzie przewodniczyć I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf).
W 2005 r. Sejm IV kadencji przyjął uchwałę o pociągnięciu Wąsacza do odpowiedzialności konstytucyjnej w TS za domniemane nieprawidłowości przy prywatyzacji PZU, TP S.A. i Domów Towarowych "Centrum". Komisja odpowiedzialności konstytucyjnej uznała, że sprzedaż pakietu akcji PZU Eureko w 1999 r. doprowadziła do problemów, w tym rozpraw przed międzynarodowym trybunałem arbitrażowym. Uznano też, że wycena DT Centrum była zaniżona. W przypadku prywatyzacji TP S.A. Wąsacz miał niekorzystnie wybrać firmę doradczą, co miało doprowadzić do ok. 25 mln zł strat.
Nie naruszyłem żadnych norm prawa - mówił w lutym br. Wąsacz przed TS. Przyznając, że działania prywatyzacyjne są kontrowersyjne, zaznaczył, że jako minister dbał zarówno o budżet państwa, jak i o interesy spółek, które podlegały prywatyzacji. Dodał, że to dzięki prywatyzacji PZU jest to dziś taki potężny podmiot, bo wtedy był to bankrut.
Niezależnie od odpowiedzialności przed TS, Wąsacz ma też proces karny za prywatyzację PZU. Prokuratura z Gdańska oskarżyła Wąsacza o niedopełnienie w 1999 r. obowiązków związanych z ochroną interesów Skarbu Państwa. Zdaniem śledczych, nie podjął on działań, które dawałyby możliwość uzyskania wyższej ceny za akcje PZU i doprowadził do wyboru oferty, która "nie była najkorzystniejsza". B. ministrowi grozi do 10 lat więzienia. Przed Sądem Rejonowym Warszawa-Śródmieście nie przyznaje się on do zarzutów.