W czerwcu Służba Kontrwywiadu Wojskowego wszczęła wobec Kraszewskiego postępowanie sprawdzające. Zgodnie z przepisami ustawy o ochronie informacji niejawnych może ono trwać do 12 miesięcy - oznacza to czasowe odebranie dostępu do informacji niejawnych, a tym samym - jak stwierdziło Biuro Bezpieczeństwa Narodowego - uniemożliwienie generałowi wykonywania w pełnym zakresie obowiązków służbowych w BBN.

Reklama

Gen. Kraszewski, pytany w wywiadzie dla wPolsce.pl o tę sprawę, powiedział, że we wtorek doszło do jego drugiej rozmowy z funkcjonariuszami SKW. Zapewnił, że podczas obu spotkań odpowiadał na zadane mu pytania zgodnie z wiedzą, którą posiada. Dodał, że przed wizytami, nie znał tematów, które będą poruszane przez funkcjonariuszy Służby.

Dopytywany, co jest przyczyną wszczęcia wobec niego postępowania sprawdzającego, odparł, że "nie wie o co chodzi". Wiem na pewno, że z żadnymi służbami nie współpracowałem, nie współpracuję i współpracować nie będę. Po to jestem żołnierzem, generałem Wojska Polskiego, żeby służyć ojczyźnie. Nigdy nie przeszła mi przez głowę myśl, że mogło być inaczej i mógłbym współpracować ze służbami specjalnymi innych państw. Moje kontakty z oficerami innych państw; są to państwa NATO, UE i Partnerstwa dla Pokoju, wynikają stricte z wykonywanych przeze mnie zadań na kolejnych zajmowanych stanowiskach służbowych - tłumaczył.

Kraszewski podkreślił ponadto, że w związku z postępowaniem "nie ma, i nie może mieć do nikogo pretensji". Jak mówił, SKW wykonuje powierzone jej zadania.

Jeżeli SKW weszła w posiadanie pewnych informacji, które świadczą o tym, że rękojmia zachowywania przez mnie tajemnicy służbowej i państwowej jest pod znakiem zapytania, to zadziałała prawidłowo (...) Nie mogę wypowiadać się krytycznie na temat tego, że ktoś realizuje zadania zgodnie ze swoim przeznaczeniem. To by było absurdalne - podkreślił.

Generał został też spytany o doniesienia "DGP" o tym, że podczas natowsko-ukraińskich ćwiczeń w 2012 r. miał przyjąć od jednego z ukraińskich wojskowych butelkę alkoholu.

WIĘCEJ NA TEN TEMAT TUTAJ>>>

Reklama

Jest to nieformalna tradycja wśród oficerów, którzy biorą udział w przedsięwzięciach międzynarodowych, gdzie na koniec jest wymiana przysłowiowych ryngrafów. Też, w zależności od sytuacji, dochodzi do momentu, gdy oficerowie wymieniają się alkoholem narodowym - tłumaczył.

Wcześniej do sprawy Kraszewskiego odniósł się w wywiadzie dla wPolsce.pl również rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński. Był on pytany o to, dlaczego prezydent Andrzej Duda nie udał się do siedziby Służby Kontrwywiadu Wojskowego by tam zapoznać się z dokumentami ws. gen. Kraszewskiego. Zwierzchnik sił zbrojnych, pierwszy obywatel, ma jeździć po służbach, dziś do SKW, jutro do ABW, później może do innej, żeby zapoznać się z materiałem? W każdym cywilizowanym kraju to szef służby lub upoważniony przez niego oficer, jeśli prezydent chce jakichś informacji, te dokumenty są mu dostarczane do Pałacu Prezydenckiego - odparł.

Łapiński został też zapytany o czwartkową wypowiedź szefa MON Antoniego Macierewicza w której zadeklarował on, że w sprawie gen. Kraszewskiego "w każdym momencie" jest gotów spotkać się z prezydentem Andrzejem Dudą. Pan minister wielokrotnie widział się z prezydentem. Pewne kontakty mogą się też odbywać na linii minister szef BBN-u" - ocenił. "Jeśli prezydent uzna, że takie spotkanie jest konieczne, to na pewno do niego dojdzie - dodał Łapiński.

Między BBN a MON są różnice dotyczące zmian w systemie kierowania i dowodzenia siłami zbrojnymi oraz prerogatyw prezydenta. MON i ośrodek prezydencki negatywnie oceniają obecny system z dwoma głównymi dowództwami i opowiadają się za przywróceniem odrębnych dowództw rodzajów sił zbrojnych. Koncepcja MON nie przewiduje jednak postulowanego przez BBN połączonego dowództwa mającego koordynować współdziałanie sił lądowych, powietrznych, morskich i specjalnych oraz obrony terytorialnej. Resort obrony proponuje zarazem powołanie inspektoratu szkolenia i dowodzenia o większym zakresie zadań niż proponowane przez BBN połączone dowództwo. Szef inspektoratu byłby mianowany przez ministra obrony, podczas gdy dowódców RSZ mianowałby prezydent.