Zdaniem Kowala taktyka "to nie ja" da pewien efekt. - Po drugiej stronie nie jest jakaś magmowata Unia. Timmermans i Junkcer mają konkretne interesy – by mieć trochę świętego spokoju z Polską, nie wejść do historii jako ten, który rozwalał UE – mówi w Radiu ZET ekspert Instytutu Studiów Politycznych PAN.
Dodaje, że po stronie Unii Europejskiej jest wielkie oczekiwanie na gest ze strony Polski. Zdaniem Pawła Kowala, przeszkodą dla taktyki Mateusza Morawieckiego „to nie ja”, może być tylko Prawo i Sprawiedliwość. - Mogą pojawić się grupy wewnątrz partii, które będą ją blokowały. Mogą nawet efektywnie zablokować, bo powiedzą: premier Szydło inaczej to prowadziła, chcemy ostrej polityki - analizuje Kowal. Zaznacza jednak, że ostra polityka nie jest efektywna, ale PiS już nauczył się takiego języka.
Reparacje wojenne od Niemiec?
Nikt, kto poważnie zajmuje się polityką chyba nie sądzi, że niebawem dostaniemy worek pieniędzy – uważa były wiceszef MSZ. Jego zdaniem jest to „element przetargowy” a plan jest taki, by „z żalu zbudować materiał polityczny i jeszcze na coś innego go wymienić”. - W tej chwili nie widać, by ktokolwiek po stronie niemieckiej był gotów na taką operację – komentuje Kowal.
Dodaje, że w Polsce został rozbudzony „pewien rodzaj radykalizmu, postawy antyniemieckiej, niezgodnej z polską racją stanu”. Jego zdaniem „to niektórzy politycy oszukiwali ludzi podając nieprawdziwe informacje nt. stosunków polsko-niemieckich, ale ludzie przywykli i część elektoratu w obozie władzy ma właśnie takie poglądy”.
Paweł Kowal uważa jednak, że metoda dyplomatyczna, którą stosuje nowy szef MSZ jest „w jakimś sensie efektywna”. - Mur w tej sprawie został skruszony. Sprawę publicznie dyskutowano na poziomie ministrów spraw zagranicznych – komentuje.
Konflikt Thun-Czarnecki
Gość Radia ZET, pytany przez Łukasza Konarskiego o szefa Parlamentu Europejskiego, który musi interweniować ws. konfliktu Thun-Czarnecki, odpowiada, że „normalni ludzie, zanim się pobiją i do siebie strzelą, to powinni się spotkać i powiedzieć sobie przepraszam”. Jego zdaniem cały ten spór wziął się z "polskiego populizmu, czyli peplania w Polsce, że każdy kto ma inne zdanie na forum UE i wyrazi je, to jest zdrajcą".
U nas wszystko jest w kategoriach: zdrajca, targowica, komuniści, bolszewicy. W radykalnym języku posuwamy się bez miary więc inni uczą nas teraz kultury – ocenia Paweł Kowal.