Wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik w rozmowie z PAP wyraził w poniedziałek zdziwienie w związku z zapowiedzią manifestacji. - Jesteśmy w dialogu, spotykamy się ze wszystkimi organizacjami związkowymi pracowników sądownictwa od wielu miesięcy i ten dialog jest dobry, dlatego jestem zdziwiony jutrzejszym protestem - zaznaczył wiceminister.

Reklama

Uczestnicy manifestacji zebrali się w samo południe przed Ministerstwem Finansów. Stamtąd przeszli ul. Traugutta do Krakowskiego Przedmieścia, dalej Nowym Światem i Al. Ujazdowskimi pod Kancelarię Prezesa Rady Ministrów. Zgromadzenie ma potrwać do godz. 15.30. W tym czasie trzeba się liczyć z poważnymi utrudnieniami w ruchu, m.in. w kursowaniu tramwajów i autobusów komunikacji miejskiej.

PAP / Jakub Kamiski
PAP / Jakub Kamiski

Jak poinformowały związki zawodowe pracowników sądów i prokuratur w przesłanym PAP oświadczeniu, głównym postulatem protestujących jest wprowadzenie systemowych zmian w zasadach wynagrodzeń pracowników sądownictwa. "Konieczne będzie uregulowanie na poziomie ustawowym sytuacji pracowników sądów i prokuratury, gdyż obecna ustawa i akty wykonawcze w żaden sposób nie odpowiadają potrzebom sądownictwa. Konieczne jest podwyższenie wynagrodzeń, ale i ich systemowe uregulowanie na przyszłość. Nie chcemy, aby sądownictwo 30 lat po przemianach ustrojowych było jedną wielką improwizacją" - wskazano w komunikacie.

Reklama

Domagamy się wzrostu wynagrodzenia w wysokości 450 zł na rękę w budżecie w 2019 r. Jeszcze w tym roku - mówiła Edyta Odyjas z MOZ SZZ "S" Pracowników Sądownictwa podczas konferencji prasowej w poniedziałek.

Z kolei wiceprzewodnicząca NSZZ Pracowników Wymiaru Sprawiedliwości w Poznaniu Elżbieta Aleksandrowicz wskazała, że pensje pracowników sądów od wielu lat nie były waloryzowane i utraciły już dawno swoją wartość nabywczą. - Obecnie tylko 6 proc. pracowników zarabia powyżej 2 tys. 853 zł netto. Natomiast 14 proc. zarabia poniżej kwoty 1,8 tys. zł netto - podkreśliła.

Reklama

Danuta Siekierzyńska z NZZ Pracowników Sądów Rejonowych w Łodzi zaznaczyła, że w ciągu czterech ostatnich lat z sądów odeszło ponad 20 tys. wykwalifikowanych pracowników. - Nikt nie chce pracować w sądzie, ponieważ oferowana jest tam najniższa pensja krajowa. Pracy jest coraz więcej, zmieniane sa przepisy, pracownicy muszą się dokształcać, co nie wiąże się z żadną podwyżką - dodała.

Wiceminister Wójcik w rozmowie z PAP zwrócił też uwagę, że budżet na 2019 r. został już przyjęty. Podkreślił przy tym, że zgodnie z porozumieniem podpisanym w grudniu wynagrodzenie każdego pracownika wzrosło od 2019 r. o 200 zł. - Niezależnie od tego pracownicy dostali niemałe nagrody. Jestem więc zdziwiony, że ten protest się odbędzie - zaznaczył wiceszef resortu.

My w przeciwieństwie do poprzedników znacznie podnieśliśmy wynagrodzenia. Kilkukrotnie więcej wypłacamy na nagrody dla pracowników tego sektora - powiedział PAP wiceminister Michał Wójcik.

W grudniu ub.r. odbywały się manifestacje pracowników sądów polegające m.in. na korzystaniu przez nich ze zwolnień lekarskich. Pracownicy domagali się podwyżek wynagrodzeń. Poparcie dla postulatów płacowych "wszystkich pracowników sądów powszechnych i administracyjnych" wyrażali we wspólnym oświadczeniu przedstawiciele stowarzyszeń sędziowskich: "Iustitia", "Themis", Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Sędziów Sądów Administracyjnych, Stowarzyszenia Sędziów Rodzinnych w Polsce i Forum Współpracy Sędziów.

Jeszcze w połowie grudnia Ministerstwo Sprawiedliwości poinformowało, że zawarło porozumienie ze związkami zawodowymi w sprawie płac pracowników sądów. Ustalono wtedy m.in. że jeszcze przed świętami wszyscy pracownicy sądów otrzymają 1 tys. zł brutto nagrody, niezależnie od stanowiska i pełnionej funkcji. Kolejny punkt porozumienia gwarantował, że od początku 2019 r. każdy pracownik sądów otrzyma podwyżkę wynagrodzenia w wysokości 200 zł brutto.