Wszystko przez zamieszanie z piątkowym odwoływaniem ministrów przez prezydenta. Zgodnie z konstytucją przysięgę trzeba złożyć natychmiast po powołaniu przez prezydenta na stanowisko ministra - tłumaczy prof. Janusz Stępień, prezes Trybunału.

"Prezydent powołuje i odbiera przysięgę. Istotne jest, by nie było żadnej przerwy pomiędzy powołaniem a jej złożeniem, bo ministrem jest się po złożeniu przysięgi" - przyznał Stępień w Radiu Zet. Dlatego szefem resortu spraw zagranicznych jest premier Jarosław Kaczyński - dodał.

Januszowi Stępniowi wtóruje Aleksander Kwaśniewski. "To konstytucyjny obowiązek - minister musi złożyć przysięgę przed prezydentem, a dwa - to jest szacunek dla ludzi, oni muszą widzieć, co się dzieje, kto zostaje ministrem, kto jest odwołany, jakie są tego przyczyny i tak dalej" - mówi były prezydent w radiu TOK FM. "Moim zdaniem to decyzja nielegalna" - ucina.

"Radziłbym, żeby prof. Stępień zajrzał do konstytucji. Jest tam zapisane, że minister podpisuje nominację, a potem składa przysięgę" - wyjaśnia Jarosław Kaczyński. "To oznacza, że minister jest ministrem przed przysięgą" - dodaje. Anna Fotyga dziś po południu przysięgę wreszcie złożyła.

Dlaczego prezydent w ogóle odwoływał Fotygę? W obawie, że zrobi to w Sejmie opozycja. Platforma złożyła bowiem wnioski o wotum nieufności wobec wszystkich ministrów. W piątek, krótko po przyjęciu przez posłów wniosku o samorozwiązaniu Sejmu, prezydent Lech Kaczyński - na wniosek premiera - odwołał wszystkich szefów resortu. Od razu też powołał Fotygę z powrotem. W sobotę ministrem transportu został ponownie Jerzy Polaczek.