- Każdy ma prawo do swojej opinii. Wierzę w dobre intencje i że Markowi Sawickiemu zależy na naszym jak najlepszym wyniku w wyborach parlamentarnych. Zgłaszanie różnych koncepcji, z których wyłania się jeden kierunek, nie jest niczym złym. Ważne, żeby po podjętej decyzji było wspólne działanie. I to musi być jeszcze silniejsze niż do tej pory - powiedział prezes PSL w gazecie odnosząc się do wypowiedzi byłego ministra Marka Sawickiego o tym, że PSL idąc w Koalicji Europejskiej nie dostanie żadnego mandatu, a teraz twierdzi, że trzy to w sumie mało.
Kosiniak-Kamysz powiedział w wywiadzie, że PSL nie straciło poparcia na wsi. - Nie straciliśmy poparcia na wsi, które mieliśmy w 2015 roku. Niestety utraciliśmy je wcześniej, przed 2015. To pokazuje analiza, że suma poparcia dla nas i dla PO w roku 2015 była taka, jak dzisiaj. Czyli ten wyborca został przy nas. Na pewno PSL udało się otworzyć na wyborcę miejskiego, którego wcześniej nie miało. To pokazuje wynik Kalinowskiego, Hetmana, Jarubasa i Pasławskiej - czytamy.
"Polska Times" stwierdziła, że części wyborców PSL nie spodobał się skręt KE w lewo. Kosiniak-Kamysz odpowiedział, "to było trudne doświadczenie i ten skręt w lewo był po prostu niepotrzebny".
Szczególnie wejście w kwestie światopoglądowe i wdanie się w sprawy ideologiczne.
- Prawo i Sprawiedliwość bardzo umiejętnie to wykorzystało, np. kartę LGBT w Warszawie, propaganda rządowa zadziałała i był tego efekt. Skręt w lewo był po prostu niepotrzebny - powiedział lider PSL.