Pierwsza, która oddała legitymację SLD, była Katarzyna Godlewska. Do wczoraj była członkiem zarządu miejskiego Sojuszu w Łodzi. W ten sposób chciała zaprotestować przeciwko nieumieszczeniu Millera na liście wyborczej LiD. Godlewska została szefowa sztabu wyborczego byłego premiera i lidera SLD.
Przystąpienia do nowego ugrupowania zakładanego przez Millera nie wykluczyli także m.in. dwaj byli lewicowi prezydenci Łodzi - Krzysztof Jagiełło i Tadeusz Matusiak.
Miller poinformował, że w piątek zostały w sądzie złożone dokumenty potrzebne do rejestracji nowego ugrupowania, które będzie się nazywało Polska Lewica. Dodał, że otrzymuje "mnóstwo sygnałów" z różnych stron kraju, które wskazują, że wiele osób jest zainteresowanych tą inicjatywą. "Partii politycznej nie buduje się tak szybko, na to potrzeba wielu miesięcy spokojnej, cierpliwej pracy, ale ważne, że ten proces się rozpoczął" - powiedział.
Leszek Miller zapowiedział, że Polska Lewica "na pewno będzie współpracowała z Samoobroną, ale nie będzie jej częścią”. Jak powiedział, na liście Samoobrony czuje się gościem, ale zaznaczył, że Andrzej Lepper "lepiej rozumie demokrację parlamentarną niż tzw. demokraci".
Były premier powiedział, że jego kampania będzie skromna - bez billboardów, bo "nie był przygotowany, że tak się potoczą jego losy".
Były lider i współtwórca SLD powiedział także, iż obecny szef Sojuszu Wojciech Olejniczak nie jest jego przeciwnikiem politycznym. Jest nim głównie Prawo i Sprawiedliwość, które chciałoby - jak powiedział - "zawrócić Polskę z drogi reform".