Dodała też, że dziś w PO brakuje kogoś, kto zabrałby głos wobec Europy np. w takich kwestiach, jak deklaracja neutralności klimatycznej.

Reklama

Chcę być szefową PO dlatego, że uważam, że największa partia opozycyjna to partia, która ma przez najbliższe cztery lata harować pod przewodnictwem premiera in spe – premiera, który będzie się przygotowywał do natychmiastowego przejęcia władzy, jak tylko ta władza zostanie odbita z rąk PiS – powiedziała Mucha na antenie TVN24.

Zarzuciła, że "dzisiaj demokratyczna część Polski, ta część Polski, z która się wiąże cały ten wielki ruch obywatelski, cała opozycja, nie ma głosu, jest niema".

Nawiązała do unijnego celu osiągnięcia neutralności klimatycznej do roku 2050, do czego Polska jako jedyny kraj się nie zobowiązała. - Polska nie podpisuje się pod ustaleniami unijnymi, mówi, że my nie będziemy w 2050 roku neutralni, jeśli chodzi o emisję CO2, i nie ma nikogo z naszej strony, ze strony opozycji, kto by powiedział Europie: jeśli my dojdziemy do władzy, to podpiszemy się pod tymi ustaleniami, jesteśmy z wami, dlatego że to jest dobre dla świata, dla klimatu, dla Polski, dla Europy – powiedziała.

Wyraziła przekonanie, że kandydaci do przywództwa w PO powinni wziąć udział w debatach i każdy kandydat powinien zaproponować dwa tematy. - Zaproponuję temat praw kobiet ze względu na to, że jestem jedyną kobietą kandydatką, i temat klimatu, bo uważam, że to jeden z najważniejszych tematów – zapowiedziała.

Zastrzegła, że przedwczesne byłoby deklarowanie, kogo z kandydatów poprze startująca w wyborach prezydenckich Małgorzata Kidawa-Błońska i komu udzielą poparcia szefowie regionów i inni funkcyjni działacze.

Reklama

Zapewniła, że niezależnie od wyborów wewnątrz partii "każdy z nas będzie robił wszystko, co w naszej mocy, żeby wspierać Małgorzatę Kidawę-Błońską w tej kampanii". Według Muchy Kidawa-Błońska "to kandydatka, która wyznaczy zupełnie inne pole rywalizacji wyborczej", i "nie utożsamia się z wizją walki, tylko z wizją współpracy i opiekuńczego podejścia do Polaków".

Nam się do tej pory wydawało, że najlepszy kandydat to ten, który wejdzie w największe zwarcie, największą walkę z Andrzejem Dudą; gdzie będzie mocna, agresywna walka. Uważam, że Polacy są tym absolutnie zmęczeni; Polacy dzisiaj oczekują bezpiecznika, potrzebują kogoś, kto ich zapewni, że samorząd, który jest zagrożony, nie zostanie zmieniony, bo prezydent na to nie pozwoli; nasza obecność w Europie nie zostanie zagrożona w UE, bo będziemy mieli prezydenta, który na to nie pozwoli, przedsiębiorcy również będą bezpieczni - mówiła.

Mam przekonanie, że Polacy wyborami do Senatu pokazali, że chcą pewnego balansu we władzy i w związku z tym będą chcieli poprzeć naszego kandydata; jestem przekonana, że przekonamy Polaków, że taka prezydentka jest nam potrzebna – powiedziała.