Słynne, rozsyłane po całym kraju SMS-ami, hasło "Uratuj Polskę. Zabierz babci dowód na wybory" - wymyślił podpisujący się inicjałami "jk" 27-letni informatyk. Po skrytykowaniu jego pomysłu przez premiera, jako "podnoszenie ręki na naród polski", dziś autor żartobliwej akcji nie jest już tak bojowy.

"Hasło zostało źle zrozumiane. Chodziło mi tylko o to, żeby przed wyborami... porozmawiać z seniorami" - mówi "Życiu Warszawy" internauta. "W dniu wyborów zamierzam wsadzić swoją babcię i dziadka do samochodu i zawieźć ich do lokalu wyborczego" - deklaruje wyraźnie przestraszony.

Więcej pisze w internecie: "Akcja została zmanipulowana i przekształcona na <akcję przeciw PiS> i ich elektoratowi. Nie było to moim zamysłem w chwili publikowania. Również nie chciałem, aby akcja została wymierzona w słuchaczy Radia Maryja. Osobiście mam do o. Tadeusza wielki szacunek" - wyznaje internauta.



Reklama

Nie tylko premier Jarosław Kaczyński był oburzony SMS-ową akcją. W sukurs przyszedł mu m.in. marszałek Sejmu Ludwik Dorn, który mówił bez ogródek, że to "chamstwo". Słowa oburzenia słychać było przede wszystkim z ust polityków Prawa i Sprawiedliwości. Opozycja ripostowała, że PiS brakuje poczucia humoru.