- Gdy patrzę na ten budżet, widzę głównie braki i niedotrzymane obietnice - mówił Czarzasty, podkreślając, że projekt nie stanowi odpowiedzi na podstawowe problemy społeczeństwa, mimo składanych obietnic.
Jak mówił, w "państwie zrównoważonego budżetu nie ma gdzie mieszkać", rosną ceny kupna i najmu mieszkań, a mimo deklaracji budowy 200 tys. nowych mieszkań powstało ich 900. Podkreślił, że w ponad milionie mieszkań w Polsce nie ma bieżącej wody lub łazienki. Zaznaczył, że kolejną bolączką jest brak miejsc w żłobkach. - Zrobimy coś w sprawie żłobków, czy będziemy nasze dzieci odprowadzać do zrównoważonego budżetu - pytał.
Wskazał także na problemy systemu opieki zdrowotnej: zamykane i zadłużone szpitale czy rosnące kolejki do lekarzy specjalistów. - Do kardiologa dziecięcego trzeba czekać rok - powiedział. - Wasz zrównoważony budżet to zapaść w opiece zdrowotnej, a przede wszystkim cierpienie i przedwczesna śmierć ludzi - ocenił.
Dodał, że kolejnym polskim problemem są niedostatki transportu publicznego, który rząd obiecywał poprawić. - 14 milionów ludzi jest wykluczonych i nie może dojechać do większego miasta. Marnujemy ich potencjał, a oni marnują czas, spędzając godziny na kolejnych przesiadkach - wyliczał.
Zarzucił, iż na ochronę środowiska i transformację energetyczną przeznaczono "drobne". - Kupujecie sterty węgla od Putina, a te pieniądze idą na rakiety wymierzone w Polskę i antypolską propagandę Rosji - powiedział.
Jego zdaniem rząd przerzuca koszty i odpowiedzialność na samorządy, pozbawiając je jednocześnie dochodów. - Samorządy to są w innym kraju - pytał. - Żeby zasypać jedne dziury, wykopujecie je gdzie indziej. To są księgowe sztuczki - powiedział.
- Abdykowaliście z misji rozwiązywania prawdziwych problemów społecznych - ocenił, wskazując, że w Polsce rośnie liczba ludzi życzących w skrajnym ubóstwie, w tym także dzieci, i to pomimo wprowadzenia programu 500 Plus.
Podkreślił, że Lewica ma program budowy nowoczesnego państwa dobrobytu, a w nim m.in. podniesienie finansowania opieki zdrowotnej do 7,2 proc. PKB do 2024 r., odpowiedzialny, koordynowany przez państwo projekt budowy mieszkań, podwyżki dla budżetówki, tak by jej pracownicy zarabiali nie mniej niż 3,5 tys. zł miesięcznie, rozbudowę kolei i siatki połączeń autobusowych w każdej gminie, zagwarantowanie emerytury minimalnej na poziomie 1,6 zł. - To jest nasz lewicowy, zrównoważony budżet ludzkich potrzeb i pragnień - podkreślał.
Jego zdaniem środki na realizację tych postulatów można zyskać, m.in. poprzez "likwidację finansowania Kościoła przez państwo", "sprawiedliwe opodatkowanie Kościoła", likwidację Instytutu Pamięci Narodowej oraz Polskiej Fundacji Narodowej, reformę systemu podatkowego, gdyż obecny jest "skrajnie nieuczciwy". - Dlaczego ubożsi mają płacić wyższe podatki niż najbogatsi? Podnieście kwotę wolną, wprowadźcie rozsądną progresję podatkową, wprowadźcie wreszcie podatek dla największych międzynarodowych korporacji - podatek cyfrowy. Nie tchórzcie przed Amerykanami. Nie może być tak, że mały polski przedsiębiorca uczciwie dokłada się do budżetu, a wielka amerykańska korporacja nie płaci w Polsce nawet złotówki - podkreślał. Zwrócił także uwagę na potrzebę wprowadzenia podatku cukrowego.
- Pozwólcie sobie na 1 procent deficytu. (...) Komisja Europejska na to pozwala. To nie wstyd mieć deficyt, wstyd mieć zrównoważony budżet, gdy wiele palących problemów jest nierozwiązanych - mówił, deklarując, że z tego względu klub Lewicy nie poprze projektu budżetu na 2020 r.