"Gazeta Polska" w swoim materiale przypomina, że ceniony lekarz neonatolog z Białej Podlaskiej Riad Haidar przez lata reprezentował Sojusz Lewicy Demokratycznej (SLD) w lokalnym samorządzie, ale w ostatnich wyborach parlamentarnych wystartował z listy Koalicji Obywatelskiej (KO), zdobywając mandat do Sejmu w okręgu chełmsko-zamojskim. Gazeta zaznacza, że o przeszłości Haidara niewiele było wiadomo. Nowe światło na początki jego pobytu w Polsce - jak podaje "GP" - rzucają dokumenty, którymi dysponuje IPN.

Reklama

Wśród tych dokumentów "GP" wymienia m.in. notatki ze spotkań Haidara z esbekami z wydziału paszportowego. Ma z nich wynikać, że poseł KO jako młody chłopak był prześladowany w Syrii ze względu na przynależność do Komunistycznej Partii Syrii.

"Ta ciesząca się zaufaniem sowieckich władz organizacja - jak wynika z dokumentów SB - miała mu pomóc w uzyskaniu w 1973 roku wizy wjazdowej do Polski. Potem - w latach 80. - Haidar już jako świeżo upieczony lekarz (absolwent Akademii Medycznej w Lublinie), wyjechał do Syrii odwiedzić rodzinę. Według notatki SB, to właśnie wtedy został wcielony do tamtejszej armii, przeszedł przeszkolenie wojskowe, a następnie - jako lekarz - pełnił służbę w pobliżu wojsk ONZ na Wzgórzach Golan" - czytamy w "GP".

Pełnomocniczka Riada Haidara mec. Elżbieta Kosińska-Kozak w pismach do "GP" - jak donosi gazeta - przekonuje, że część informacji znajdujących się w teczce Haidara jest nieprawdziwa lub nieprecyzyjna. Kosińska-Kozak zaznacza, że w czasie pobytu w Syri Haidar był działaczem organizacji studenckich, a nie partyjnych. Ze względu na stan zdrowia miał być też zwolniony ze służby w syryjskiej armii, a jedynie odbył służbę zastępczą jako lekarz. Pełnomocniczka dodała też, że Haidar zaprzecza jakoby był aktywnym członkiem Syryjskiej Partii Komunistycznej. Haidar ma też mieć istotne wątpliwości co do pochodzenia i charakteru dokumentu, do którego dotarła "GP".