Według oficjalnej wersji, Cyrankiewicz do Oświęcimia trafił 2 września 1942 roku. Niemal od razu zaczął organizować obozowy ruch oporu. „Wprost" dotarł jednak do dokumentów IPN, które rzucają nowe światło na jego rolę w czasie II wojny światowej. Chodzi o zapis przesłuchania Włodzimierza Lechowicza, komunistycznego działacza aresztowanego w 1948 roku w ramach walki Bolesława Bieruta z grupą Władysława Gomułki. W listopadzie 1948 roku, a wiec miesiąc po aresztowaniu, Lechowicz składał zeznania na temat Tadeusza Kochanowicza, współpracownika Cyrankiewicza z PPS. „O osobie sekretarza generalnego partii Józefa Cyrankiewicza Kochanowicz wyraża się z dużym niesmakiem. (…) Kiedyś wspominał mi, że podobno udział Cyrankiewicza w konspiracyjnej pracy politycznej w Oświęcimiu jest bardzo wątpliwy, ponieważ wiadomo, że Cyrankiewicz cały wolny czas w Oświęcimiu przeznaczał na handel walutą i kruszcem" - mówił podczas przesłuchania Lechowicz.

Reklama

Najprawdopodobniej Cyrankiewicz miał dostęp do tzw. „Kanady", czyli magazynów, w których gromadzono pieniądze i rzeczy zrabowane zrabowane u więźniów. Mając parasol ochronny ze strony obozowego Gestapo, wymieniał zagrabione kosztowności z obozowymi funkcyjnymi, którzy nie mieli do nich dostępu. "Dzięki zdobywanym w ten sposób ubraniom i żywności, mógł łatwiej przeżyć w obozie" - przypuszcza prof. Wiesław Jan Wysocki, dziekan Wydziału Nauk Historycznych i Społecznych UKSW, autor biografii rotmistrza Witolda Pileckiego.

Prof. Wysocki przyznaje, że dokument, do którego dotarł „Wprost", wpisuje się w relacje, jakie w latach 70-tych i 80-tych słyszał od więźniów, którzy przeżyli Oświęcim. "Słyszałem od nich podejrzenia, że Cyrankiewicz był na usługach Gestapo" - mówi prof. Wysocki.

Wiele wskazuje na to, że Cyrankiewicz próbował zatrzeć wszelkie ślady swojej kompromitującej przeszłości. "Kiedy badałam zawartość archiwów oświęcimskich, pracownicy archiwum mówili mi, że PRL-owski premier czytał te dokumenty i część z nich bezprawnie wyniósł. Nigdy nie wróciły do zasobów archiwalnych" - mówi prof. Wysocki.

Reklama

Niewykluczone, że mroczna tajemnica Cyrankiewicza z Oświęcimia mogła się przyczynić do śmierci rotmistrza Witolda Pileckiego, rzeczywistego twórcy obozowego ruchu oporu. Aresztowany przez komunistów w maju 1948 roku, torturowany przez ubeków, został skazany na karę śmierci pod fałszywym zarzutem szpiegostwa. Do dziś rodzina rotmistrza nie zna miejsca jego pochówku. Przypuszcza się, że jego ciało zakopano na wysypisku śmieci przy cmentarzu powązkowskim w Warszawie.

Cyrankiewicz znał Pileckiego z Oświęcimia. Mimo to, nie zgodził się na jego ułaskawienie. "Czyżby bał się, że rotmistrz wie zbyt dużo o prawdziwej roli Cyrankiewicza w obozie?" - zastanawia się prof. Wysocki.