Wassermann nie przebierał w słowach. "To kolejna dymisja członka rządu z tzw. przyczyn osobistych, ale w rzeczywistości Graś został pozbawiony jakichkolwiek możliwości sterowania służbami. Nikt nie chce być figurantem" - twierdził Wassermann.
Byłemu ministrowi wtórował Antoni Macierewicz, były szef służby kontrwywiadu. "To czwarta dymisja w bezpieczeństwie państwa. I wszystkie z tzw. powodów osobistych. Mamy do czynienia z dużą koncentracją powodów osobistych" - ironizował Macierewicz. "Jak długo można tłumaczyć to tylko problemami osobistymi? I jak długo premier może wystawiać ludzi z problemami?" - pytał.
Obaj politycy PiS ostro zaatakowali rząd Donalda Tuska. "Brakuje mu koncepcji zarządzania służbami" - twierdził Wassermann. "Funkcja koordynatora służb specjalnych powinna być wzmocniona" - mówił.
Byli ministrowie wezwali też premiera, by publicznie wytłumaczył, jakie były prawdziwe powody, dla których Graś zrezygnował z funkcji. "Premier bierze za to pełną odpowiedzialność" - mówił Wassermann.
Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. "W najbliższy wtorek Donald Tusk przedstawi na posiedzeniu rządu nazwisko następcy Pawła Grasia" - zapewnił na konferencji prasowej szef kancelarii premiera. Tomasz Arabski powtórzył też, że jedynym powodem odejścia Grasia były jego problemy rodzinne i zdrowotne.
Minister zapewnił, że służby nie są bez kontroli. "Premier koordynuje służby specjalne, niezależnie od tego, czy koordynator jest, czy go nie ma" - powiedział Arabski.