We wtorek szef rządu zaprezentuje nową koncepcję działania służb. Z ustaleń DZIENNIKA wynika, że mają podlegać ministrom. Wojskowe - szefowi MON, cywilne - szefom MSZ i MSWiA. Nie będzie ministra koordynatora, za to przy premierze będzie działał doradca ds. bezpieczeństwa. Ma nim być analityk, znawca służb. Wśród następców Grasia wymienia się m.in. Andrzeja Ananicza i Jacka Cichockiego.

Na razie Tusk pokazał, że nie ma zamiaru liczyć się ze zdaniem prezydenta - nie czekając na opinię Lecha Kaczyńskiego, powołał szefa ABW i szefa wywiadu wojskowego. Kancelaria premiera jest pewna, że Tusk miał prawo powołać szefów służb, nie czekając na opinię Lecha Kaczyńskiego. Jednak ludzie prezydenta nie kryją oburzenia: "To złamanie dobrego obyczaju" - twierdzi Robert Draba. Prezydencki minister Michał Kamiński wyjaśnia: "Prezydent zadał cztery pytania o przeszłość Krzysztofa Bondaryka. Premier je zignorował i powołał go na szefa ABW. Na opinię w sprawie Macieja Huni, szefa wywiadu wojskowego, także Tusk nie poczekał.

O co pytał prezydent? Z naszych informacji wynika, że Lech Kaczyński chciał wiedzieć, czy premier nie widzi konfliktu interesów w tym, że Bondaryk wcześniej pracował w sieci telefonii komórkowej Era należącej do Zygmunta Solorza.



Reklama

Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, twierdzą, że premier powinien zaczekać na stanowisko prezydenta. Tak samo uważa poseł SLD Janusz Zemke z sejmowej komisji ds. służb, ale podkreśla, że poprzedni premier też nie przestrzegał reguł. "Zasada została jednak złamana już wcześniej, i to przez Jarosława Kaczyńskiego, który jako premier odwołał Bogdana Święczkowskiego z funkcji szefa ABW, nie czekając na naszą opinię" - przypomina.

Dlaczego premier zdecydował się na konflikt z prezydentem i przyspieszenie w sprawie służb? Tusk od pierwszych dni urzędowania ma ze służbami problemy. Szefem CBA jest polityk PiS. Służby wojskowe po weryfikacji Antoniego Macierewicza są w rozsypce. W służbach cywilnych trwa audyt, który ma dać odpowiedź, czy poprzednicy nie łamali prawa. Na domiar złego do dymisji podał się Paweł Graś, który miał nadzorować służby. Premier został zmuszony przez sytuację do stanowczych działań.

Wszystko ma się rozstrzygnąć w tym tygodniu. Na początek na dywaniku premiera stanie szef CBA. Tusk będzie miał w ręku wynik kontroli przeprowadzonej w CBA przez ABW, który świadczy, że służby antykorupcyjne łamały prawo przy wytwarzaniu dokumentów potrzebnych do operacji specjalnych. Być może będzie to pretekst do odwołania Kamińskiego.