Artur Piłka, zatrzymany przez CBŚ za handel narkotykami i posiadanie ponad kilograma kokainy, nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. Czuje się pionkiem zaplątanym w polityczną rozgrywkę.

"Była to układanka, która miała na celu jakiś efekt" - twierdzi Piłka. "Myślę, że nadarzyła się okazja do tego, aby zrobić przedstawienie medialne, jacy to jesteśmy prawi. I prawdopodobnie chodziło o kompromitację Kancelarii Prezydenta" - snuje przypuszczenia były doradca Lecha Kaczyńskiego.

Na pytanie, czy to Zbigniew Ziobro, prokurator generalny, chciał skompromitować Kancelarię Prezydenta, Piłka nie udzielił odpowiedzi wprost. Przypomniał jednak, że "to nie kto inny, tylko Ziobro był jednym pierwszych, którzy występowali w telewizji. Tak jakby moja sprawa była sprawą wielkiego kalibru."

Były doradca prezydenta jest przekonany, że za jakiś czas wszyscy dowiedzą się, czemu miała służyć jego sprawa. "Jestem przekonany, że ktoś całą sprawę wymyślił, ułożył i miał świadomość tego, po co to robi" - stwierdził.