Dwaj główni pretendenci mają przed tym występem zupełnie inne cele. – Dążeniem prezydenta jest to, by tej debaty nie przegrać, bo jako faworyt i urzędująca głowa państwa nie ma szans, żeby ją wygrać – mówi osoba z otoczenia Andrzeja Dudy. Z kolei Rafał Trzaskowski idzie się pojedynkować nie tyle z Dudą, co z prezesem TVP. – Oś debaty to Trzaskowski–Kurski. Od zarzutów wobec TVP Rafał zaczął całą kampanię. Będzie pytał, na co poszły pieniądze dla TVP i jaka jest jej rola w kampanii. Czas na debatę z Dudą będzie po I turze – mówi współpracownik Trzaskowskiego. To ma od początku zabezpieczyć kandydata PO przed niewygodnymi pytaniami ze strony TVP.
Żaden ze sztabów dwóch kandydatów przewodzących wyborczej stawce nie oczekuje rozstrzygnięcia. Tym bardziej że w debacie mają uczestniczyć wszyscy kandydaci i jest ona silnie sformalizowana. Taka liczba uczestników powoduje, że pod ostrzałem może być głównie urzędujący prezydent, stąd w jego przypadku najlepsza jest taktyka zachowawcza. – Do tej pory żaden z prezydentów nie brał udziału w debacie przed I turą, więc to i tak gest ze strony Andrzeja Dudy. Na tym nie można zyskać – mówi osoba z obozu władzy. Ale główny kontrkandydat może się znaleźć na celowniku.
Jeszcze przed jego wejściem do gry to Władysław Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia ocierali się o II turę. Trzaskowski praktycznie pozbawił ich złudzeń, więc debata może być dla nich ostatnią szansą na odbicie w sondażach. – W poprzedniej debacie Małgorzata Kidawa-Błońska była już kandydatką upadłą. Nie było sensu jej atakować. Dziś sytuacja jest inna, Kosiniak-Kamysz i Hołownia muszą powstrzymać krwawienie. Choć spodziewam się, że będą atakować Trzaskowskiego w wyrafinowany sposób – sądzi osoba z otoczenia prezydenta. Platforma liczy się z takim scenariuszem, choć nie spodziewa się frontalnych starć z kandydatami opozycji. – Obecność Dudy sprawia, że nie opłaca się bezpośrednio uderzać w Rafała. My na pewno nie będziemy się konfrontować z innymi. Pracujemy na II turę, więc nie chcemy zrażać ich wyborców kosztem jednego czy dwóch punktów więcej w I turze – mówi polityk PO.
Oczywiście zawsze może wydarzyć się coś niespodziewanego, ale nikt nie oczekuje po debacie przełomu. – Jeśli nie będzie wpadek, będą michałki. Na takich debatach z reguły zyskują malutcy. Szczęśliwie dla nas TVP zorganizowała tę debatę tak długo przed wyborami, więc jest czas, by nadrobić ewentualne straty – mówi sztabowiec Dudy. – Rafał radzi sobie w debatach bardzo dobrze, ale nie nastawiamy się, że ta może coś zmienić – podkreśla polityk PO. – Niewykluczone, że to będzie ostatnia debata w tej kampanii, bo raczej nie dogadamy warunków kolejnej – zauważa polityk obozu rządowego.
Reklama
Działacze Platformy w nieoficjalnych rozmowach nie kryją zaskoczenia, że Duda zamiast iść w stronę centrum, radykalizuje przekaz i idzie bardziej na prawo, w kierunku elektoratu Konfederacji. – Graj na najniższych instynktach, trochę jak Donald Trump. Tyle że Trump sumarycznie uzyskał mniej głosów niż Hillary Clinton, a wygraną zapewnił mu system elektorski – przypomina jeden z polityków Koalicji Obywatelskiej. Współpracownicy prezydenta przyznają, że liczą na przepływy elektoratu Konfederacji w stronę PiS. – To niełatwy elektorat, negatywnie oceniający naszą politykę gospodarczą i społeczną, a ostatni pomysł bonu turystycznego wręcz ich rozsierdził – mówi nasz rozmówca. Stąd wrzutka kampanijna w postaci LGBT. Sytuację komplikuje jednak fakt, że w sztabie Dudy za elektorat narodowy odpowiada poseł Przemysław Czarnek. A ten jest teraz na cenzurowanym w związku z ostatnią wypowiedzią o homoseksualistach.
Generalnie jednak kampania w najbliższych dniach ma mieć w coraz większym stopniu programowy charakter. PiS zamierza lansować plan Dudy, de facto oparty o działania rządu, a nie głowy państwa (np. zwiększenie o 21 mld zł budżetu Programu Budowy Dróg Krajowych, ogłoszone wczoraj przez premiera. Duda ma także częściej nawiązywać do spraw samorządowych, co ma być odpowiedzią na lokalne akcenty w kampanii Trzaskowskiego.
KO zamierza kontrować planem Trzaskowskiego. – Do tej pory kampania opierała się na krytyce PiS i ich kandydata. Z naszych badań wynika, że dla sympatyków PiS największą wadą Dudy jest to, że nie uosabia ważnego dla nich paradygmatu silnej władzy. Nawet oni uznają, że choć Duda wydaje się miły i teflonowy, to jednak nie jest to format prezydencki – przekonuje współpracownik Trzaskowskiego. Teraz w kampanii ma pojawić się więcej pozytywnego przekazu, dotyczącego żłobków czy inwestycji o charakterze lokalnym. – Szukamy rozwiązań dla małych miasteczek oraz klucza, który pozwoli dotrzeć do elektoratu aspirującego w mniejszych ośrodkach. Musimy też bardziej zmobilizować elektorat wielkomiejski, tu mamy jeszcze niewykorzystane rezerwy – mówi nasz rozmówca. Wyzwaniem dla Rafała Trzaskowskiego na finiszu kampanii będzie odparcie działań PiS nadających mu twarz polityka lewicowego. Z tego względu, jak słyszymy, kandydat Koalicji Obywatelskiej ma wyeksponować swoją rodzinę. – A jeśli chodzi o LGBT, będzie przekonywał, że to nie są osoby stwarzające zagrożenie i że generalnie to nie jest problem, którym żyją Polacy – dodaje osoba z otoczenia Trzaskowskiego.