Klich, pytany o to, czy podpisanie umowy ws. tarczy jest możliwe jeszcze za rządów prezydenta Georga W. Busha, odpowiedział: "Jeżeli się okaże, że nasze postulaty zostały zrealizowane w wystarczającym stopniu, jeżeli się okaże, że ten bilans, o którym mówiłem wcześniej, jest netto dodatnim, to tak. Jeżeli się okaże, że jest on ujemny, tzn. że koszty przeważają nad korzyściami - to nie".

Reklama

Minister obrony podkreślił także, iż oczekiwania jego rządu kierowane do USA są większe niż na początku negocjacji.

Co innego mówią jednak Amerykanie. "Osiągnęliśmy wstępne porozumienie dotyczące umieszczenia w Polsce tarczy antyrakietowej" - powiedział w środę po południu PAP wyższy przedstawiciel Departamentu Stanu USA, zastrzegający sobie anonimowość.

"Zakończyliśmy rozmowy. Teraz decyzja należy do premiera i szefa MSZ" - odpowiedział wczoraj na pytania dziennikarzy Witold Waszczykowski, wiceminister spraw zagranicznych. Zastrzegł, że żadnych szczegółów właśnie zakończonej wizyty w Waszyngtonie nie ujawni.

"Mogę tylko potwierdzić, że na marginesie umowy o bazie poruszaliśmy sprawę szerszej współpracy wojskowej" - powiedział Waszczykowski. To właśnie od obietnicy modernizacji naszej rząd uzależniał wyrażenie zgody na lokalizację wyrzutni rakiet w Polsce.

Według agencji Reutera, Polska rzeczywiście otrzymała ostateczną ofertę w sprawie tarczy, jednak "potrzebuje czasu, by rozważyć propozycje".

W czwartek około godziny jedenastej Donald Tusk i minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski spotkali się z ambasadorem USA w Polsce, Victorem Ashem.

Reklama

"Ambasador i premier mieli dobrą rozmowę o tarczy antyrakietowej, Iraku i Afganistanie. To była dobra rozmowa między dobrymi przyjaciółmi i sojusznikami" - powiedział zastępca attache prasowego amerykańskiej ambasady Christopher Snipes.

W ramach tarczy Stany Zjednoczone chcą umieścić w Polsce wyrzutnie rakiet przechwytujących, a w Czechach stację radarową.