Zdrojewski był pytany w "Super Expressie" o falę krytyki, która spadła na opozycję po głosowaniu w Sejmie za podwyżkami dla polityków oraz o to, czy nie było w PO nikogo kto, by tę oczywistą konsekwencję przewidział.
Pojęcie umiaru, stosowności i poczucia pewnej empatii, to ważne dla mnie kategorie w polityce. Natomiast od 2-3 lat mówię o kryzysie przywództwa w Platformie i to kryzys, jak widać, trwający - odpowiedział senator KO.
Dopytywany, czy głosowanie za podwyżkami, to przejaw tego kryzysu Zdrojewski odparł, że "tak". Traktuję to piątkowe głosowanie w Sejmie jak termometr sprawdzający stan gorączki, która trapi PO. Nie jesteśmy w stanie wyjść z pewnego kryzysu, brakuje wyczucia i empatii wobec oczekiwań społecznych. A także zrozumienia, że Platforma reprezentuje inny elektorat niż PiS. W związku z tym oczekiwania elektoratu i jego aktywność wobec tego błędu nie powinna nikogo dziwić. A raczej powinna być źródłem pewnej satysfakcji - podkreślił polityk.
Według niego, "wyczulone społeczeństwo, któremu chce się jeszcze protestować, naciskać, manifestować określone oczekiwania wobec PO, jest dowodem, że nadzieje wobec Platformy jeszcze nie zgasły". Gdyby te reakcje nie były tak liczne, tak częste, tak mocne i tak wyraźnie skierowane do partii, oznaczałoby to, że formacja zakończyła swój byt - ocenił Zdrojewski.