Dziennikarze zapytali marszałka Senatu, co oznacza - opisane przez dziennik "Fakt" - poniedziałkowe spotkanie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i szefa Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry.

Reklama

Nie mam bladego pojęcia, dla mnie skandalem jest, że w polskim parlamencie rozpatruje się tzw. ustawę bezkarnościową, czyli że w zasadzie można było łamać prawo, ale nie przez wszystkich - powiedział Grodzki.

"Jeżeli takimi rzeczami zajmuje się partia rządząca,to przypomina to bardziej rodzinę Soprano niż praworządne, kierujące się zasadami prawidłowej legislacji państwo" - dodał.

Marszałek Senatu powiedział, że nie wie, czego dotyczyła rozmowa Kaczyńskiego i Ziobry. Te nocne walki buldogów pod dywanem mało mnie interesują, mamy ważniejsze sprawy - stwierdził.

Projekt noweli tzw. ustawy covidowej zakłada, że naruszenie obowiązków służbowych lub innych przepisów przez osobę działającą na rzecz zapobiegania oraz zwalczania COVID-19 nie byłoby traktowane jako przestępstwo. Głosowanie nad projektem, przeciwko któremu opowiedziała się m.in. Solidarna Polska, miało odbyć się w ostatni czwartek, lecz ostatecznie zostało zdjęte z porządku głosowań. Kwestia tego projektu była jedną z tych, w których w ostatnim czasie politycy Solidarnej Polski wyrażali zdanie odmienne od PiS.

Wicemarszałek Sejmu, szef klubu PiS Ryszard Terlecki, informując w ubiegły czwartek o wycofaniu projektu z powodu sytuacji w Sejmie, tzn sprzeciwu Solidarnej Polski, zapowiadał jednocześnie, że projekt ten "z pewnością" powróci.

W kontekście tego projektu, lider Solidarnej Polski, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro mówił w poniedziałek na konferencji prasowej - zorganizowanej jeszcze przed spotkaniem władz PiS ws przyszłości Zjednoczonej Prawicy - że są sytuacje wymagające, by osoby podejmujące najtrudniejsze decyzje mogły działać bez lęku i że SP jest gotowa rozmawiać, ale trzymając się zasady, że prawo wobec wszystkich jest równe.

Reklama

Przedstawiciele opozycji krytykowali projekt nazywając go m.in. "Bezkarność plus". Szef klubu KO Borys Budka oceniał, że daje on bezkarność premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, wicepremierowi, ministrowi aktywów państwowych Jackowi Sasinowi i - jak mówił Budka w Radiu Zet - "innym ludziom, którzy łamią prawo w imię fałszywej zasady, że robią coś dla walki z COVID".

Grodzki: prezydent uważa, że można wygaszać branżę futerkową, ale trzeba pamiętać o ludziach, którzy w nią zainwestowali

Grodzki spotkał się we wtorek z prezydentem Andrzejem Dudą m.in. w kwestii noweli ustawy o ochronie zwierząt, która trafiła już do Senatu. Nowela zakłada m.in. zakaz hodowli zwierząt na futra, który ma wejść w życie po 12 miesiącach od ogłoszenia nowelizacji.

Trwa ładowanie wpisu

Na konferencji po spotkaniu marszałek Senatu powiedział, że "prezydent stoi na stanowisku, że o ile branża futerkowa może być wygaszana, dobrostan i humanitarne traktowanie zwierząt jest absolutnie wymogiem cywilizacyjnym, z czym i ja się całkowicie zgadzam, to również trzeba pamiętać o ludziach, którzy zainwestowali w te biznesy, mają kredyty".

Są przykłady innych krajów, że można to wygaszać w sposób cywilizowany - poprzez danie czasu na wygaszenie tych hodowli, pewne rekompensaty, szereg działań osłonowych, które doprowadzą do tego, że osiągniemy cel - hodowla zwierząt futerkowych w Polsce nie będzie więcej miała miejsca, natomiast ludzie będą mieli czas się przebranżowić, zająć się czymś innym, a ich dobrostan ekonomiczny ucierpi nad tym jak najmniej - powiedział Grodzki.

Pytany o czas, jaki hodowcy powinni mieć na przebranżowienie się, Grodzki odparł, że będzie to dyskutowane m.in. w ramach zaplanowanego na środę wysłuchania publicznego w tej sprawie.

Marszałek Senatu zwracał uwagę, że nowelizacja zwiera nie tylko zakaz hodowli zwierząt na futra, ale i inne przepisy, i szereg zastrzeżeń do niej mają też na przykład hodowcy koni.