Były prezydent Bronisław Komorowski komentował w Radiu TOK FM ostatnie zmiany w rządzie i fakt, że w jego skład ma wejść Jarosław Kaczyński. - Niewątpliwie mamy do czynienia z kryzysem rządowym, który trwa już bardzo, bardzo długo i jeszcze się przedłuża. Także ze względu na przesunięcie terminu zaprzysiężenia ministrów - stwierdził. I zauważył, że taki kryzys "sam w sobie nie byłby groźny", gdyby nie to, że przypada na czas epidemii koronawriusa.
W momencie, kiedy narasta zagrożenie, wydaje się, że rząd w pierwszej kolejności powinien być gotowy do działania - powiedział Komorowski. - W każdym resorcie, w którym następuje zmiana ministra albo przynajmniej jest zapowiedziana, zawsze część urzędników zwalnia tempo pracy, ogląda się na prawo i lewo, na kogo się zorientować, żeby w pracy pozostać. Tym bardziej, że Jarosław Kaczyński zapowiedział redukcję urzędników - wyjaśnił.
Bronisław Komorowski przypomniał również cytat z powieści "Lampart" Giuseppe Lampedusy, który, jak zauważył, często używany jest w polityce. - Czasami trzeba zmienić wszystko, żeby prawie nic się nie zmieniło - zacytował. - Odnoszę wrażenie, że całe zamieszanie z rządem służy między innymi temu, żeby w dalszym ciągu Jarosław Kaczyński sprawował władzę nad rządem, tyle że urzędując w ramach rządu - ocenił.
Będzie to dziwaczna sytuacja, bo Jarosław Kaczyński po linii partyjnej będzie szefował Morawieckiemu, a w ramach struktury rządowej, przynajmniej formalnie, będzie jego podwładnym - zauważył Bronisław Komorowski. - To lekko schizofreniczna sytuacja, w moim przekonaniu to zapowiedź kolejnych kłopotów - dodał.