Jeszcze niedawno ten znany z radykalizmu przywódca lekarskich strajków pisał na rząd zawiadomienia do prokuratury w związku z siłowym stłumieniem protestu w Radomiu. Bojkotował też postanowienia białego szczytu. Po co teraz zabiega o spotkanie z premierem? Bo chce mu powiedzieć, że proponowane przez PO reformy, m.in. plany prywatyzacji, idą w dobrym kierunku i przekonują do pójścia krok dalej: pełnego urynkowienia cen usług (obecnie narzuca je szpitalom NFZ). Liczy także na to, że stawki wzrosną, a to przełoży się na lekarskie pensje.

Reklama

Bukiel proponuje też rozwiązanie alternatywne: gwarancję pensji minimalnej w prywatyzowanych szpitalach - dwie średnie płace dla lekarza zwykłego i trzy średnie dla specjalisty.

W zamian chce zaproponować, żeby lekarze poparli rząd, a nawet stworzyli szeroką koalicję na rzecz zmian. Wówczas, według planu Bukiela, Lech Kaczyński nie będzie mógł zawetować ustaw oczekiwanych przez większość społeczeństwa.

Czy premier zgodzi się i stworzy z lekarzami wspólny front? "Premier nie odrzuca żadnego gestu i pewnie będzie rozmawiał z lekarzami. Ale dobrze by było, gdyby dr Bukiel poparł całą reformę, a nie tylko wybrane obszary" - mówi Grzegorz Dolniak z PO. "Poprzemy całą reformę, bo to będzie przełom" - odpowiada Krzysztof Bukiel.

Sceptyczny jest jednak Marek Balicki z SdPl. Nie wierzy, by plan Bukiela wypalił, bo nikt go nie poprze. "Pracownicy wiedzą, że prywatny szpital jest nastawiony na generowanie zysku dla właścicieli. A to można osiągnąć tylko przez redukcję kosztów, czyli płac" - argumentuje.