Byli marszałkowie: Marek Borowski, Ludwik Dorn, Maciej Płażyński i Józef Zych wpadli na pomysł, by spotkać się z Komorowskim i przekonać go do zmiany atmosfery w Sejmie. Podkreślają, że ta kadencja Sejmu potrwa pewnie jeszcze ponad trzy lata. Ale jeśli jego prace będą toczyły się w takiej atmosferze jak od kilku tygodni, to skończy się to fatalnie.

Reklama

Z naszych informacji wynika, że byli marszałkowie chcą przede wszystkim przekonać obecnego, by przywrócił obyczaj przyjmowania wniosków o przerwę na żądanie klubów. Dziś Komorowski poddaje je pod głosowanie. "Chodzi też o przywrócenie prawa do zadawania pytań i równe traktowanie posłów" - wyjaśnia Dorn.

Komorowski nie raz już na sali wchodził w ostry spór z PiS czy lewicą. Kilka razy w czasie obrad byli marszałkowie zwracali mu uwagę na łamanie sejmowych zwyczajów. "Nie da się wszystkiego przegłosowywać na siłę" - mówi DZIENNIKOWI Płażyński.

Co na to Komorowski? Formalnej prośby o spotkanie jeszcze nie otrzymał. Borowski przyznaje, że na razie nie ma ustalonego terminu spotkania. "Może być po wakacjach" - przyznaje Dorn. O ich inicjatywie Komorowski już wie z przelotnej rozmowy z Zychem. Czy spotka się z grupą swoich poprzedników? "Byłym marszałkom się nie odmawia" - mówi rzecznik Komorowskiego Jerzy Smoliński. Kiedy? "Terminu jeszcze nie znamy" - mówi nam Marek Borowski.

Reklama

Na razie jednak marszałek zamiast liberalizować sejmowe prawo, chce je jeszcze zaostrzyć. Zapowiedział zmiany w regulaminie Sejmu, które mają uniemożliwić taką obstrukcję prac komisji sejmowych, jakiej we wtorek i środę dopuścili się posłowie PiS. "Tu już nie chodzi o rozliczanie kogokolwiek" - podkreślił Komorowski.

Do rozliczania wzięła się za to komisja etyki poselskiej. Wyraziła "głębokie zaniepokojenie" zachowaniem posłów. A pięć klubów i kół poselskich wyraziło "ubolewanie w związku ze środowymi zajściami". Oświadczenie podpisały wszystkie frakcje parlamentarne oprócz PiS. Partia Jarosława Kaczyńskiego przedstawiła własne oświadczenie. Twierdzi w nim, że większość sejmowa "za nic ma standardy demokratyczne".