W środę ulicami Warszawy przeszedł Marsz Niepodległości. Mimo że - zgodnie z zapowiedziami organizatorów - miał być zmotoryzowany - wielu uczestników brało w nim udział pieszo. Podczas Marszu doszło do zamieszek; policja informowała m.in., że na rondzie de Gaulle'a w stronę policjantów poleciały kamienie i race. Komenda Stołeczna Policji informowała, że zgromadzenie pieszych jest nielegalne.

Reklama

Gliński pytany w środę w Polsat News, kto odpowiada za zamieszki w czasie Marszu, powiedział: To jest w tej chwili trudno rozstrzygnąć, bo faktów nie znamy. Oczywiście powinniśmy zbadać tę sytuację, co to za grupy prowokowały te starcia.

- Ale na pewno cała atmosfera od kilku tygodni podgrzewana protestami społecznymi nielegalnymi na ulicach, na pewno ma coś tutaj do powiedzenia - dodał wicepremier.

Dopytywany, czy odpowiedzialność ponoszą organizatorzy środowego Marszu, którzy zapowiadali wcześniej, że będzie on zmotoryzowany, odparł: Nie wiemy, kto rzucał kamieniami, co to byli za prowokatorzy. Gdy organizuje się tego rodzaju wydarzenia, to oczywiście trudno jest je w pełni kontrolować. Natomiast z tego co wiem, to organizatorzy deklarowali przejazd pojazdów i te pojazdy były. Tyle tylko, że oprócz tego były osoby poza pojazdami, to najprawdopodobniej z tym związane.

- Trudno jest w tej chwili na gorąco powiedzieć, kto tu jest odpowiedzialny - podkreślił. - Ja nie mam żadnych danych, żeby coś konkretnego na ten temat powiedzieć - zaznaczył wicepremier.