Państwa członkowskie nie osiągnęły w poniedziałek jednomyślności ws. wieloletniego budżetu UE i decyzji ws. funduszu odbudowy. Polska i Węgry zgłosiły zastrzeżenia w związku z rozporządzeniem dotyczącym powiązania środków unijnych z tzw. praworządnością. Rozporządzenie przyjęto większością kwalifikowaną państw członkowskich. Paweł Kukiz był pytany w Programie Trzecim Polskiego Radia, co polskie władze powinny zrobić, czy powinny podtrzymywać "wstępne weto", jeśli nie będzie w tej sprawie kompromisu.

Reklama

Kukiz dobrze ocenił zawetowanie przez polskie władze powiązania budżetu UE z praworządnością. Doskonale wiemy, że największe moce sprawcze w Unii Europejskiej mają dwa państwa - Francja i Niemcy, a poza tym wiele państw nie ma takich traumatycznych doświadczeniach, jak chociażby Polska, i nie bardzo rozumie, co to znaczy utrata suwerenności, jak my bardzo jesteśmy też czuli na tym punkcie, i jak bardzo również można się obawiać sytuacji takiej, że "dobrze, dostaniecie pieniądze, ale pod warunkiem, że zrobicie to, co my wam każemy - wyjaśnił.

W sytuacji, kiedy zasadą stałoby się przydzielanie budżetu unijnego pod warunkiem możliwości wtrącania się w wewnętrzne sprawy Polski, no to ja dziękuję bardzo. Może to za mocne porównanie, ale można to porównać do nowoczesnej formy zaborów - powiedział.

Polityk zwrócił uwagę, że jeżeli jakieś państwo członkowskie postępowały w sposób zupełnie niezgodny z kulturą i następowało w nim "straszliwe łamanie prawa", to wtedy - jak powiedział - "takie państwo się wyklucza z Unii Europejskiej". Natomiast nie może być zasadą coś takiego, że w praktyce dwa największe państwa europejskie będą dyktowały pozostałym państwom, w jakim kierunku ma iść ich prawo - pokreślił.

Reklama

Kukiz przyznał, że trwają jeszcze negocjacje i należy poczekać na ich efekt, ale - jak powiedział - "ja na pewno bym się nie wycofywał, jak najdłużej podtrzymywał..., podtrzymywałbym to weto dopóki nie zrezygnuję z powiązania praworządności z budżetem, albo nie dookreśli się... (bo) najgorsze jest to, że nie ma dokładnie tej wykładni, co to jest praworządność".

Ja tu się akurat nie zgadzam z moimi kolegami z PSL-u, którzy uważają, że należy ten budżet przyjmować, bo to są pieniądze. Nie. Ja uważam, że jednak jest coś ważniejszego niż pieniądze, mianowicie myślenie na kilka pokoleń do przodu, a nie tylko o tym, że dzisiaj nam przepadną jakieś pieniądze, których braku być może nawet byśmy nie zauważyli - powiedział lider Kukiz'15.