"Za chamstwo mundurowych we Frankfurcie, niech dziewczynka płacze. Za kłamstwo o heilowaniu - niech cierpią... nie zasługują na mistrza Europy, bo nigdy nimi nie byli. Powiem, tak jak kiedyś usłyszałem: RAUS!" - napisał na Twitterze po meczu Niemiec z Anglią, w którym drużyna naszych sąsiadów odpadła z Euro 2020, Jacek Protasiewicz, poseł PSL-UED.

Reklama

Ten wpis wywołał burzę w sieci. Dziennikarz Szymon Jadczak napisał, że zgłasza te słowa, jako mowę nienawiści.

Protasiewicza skrytykowali też inni publicyści, politycy zarówno z opozycji, jak i z koalicji rządzącej, czy zwykli internauci. Im wszystkim polityk odpowiadał "Raus" i twierdził, że banuje ich konta.

Reklama

Komentarz Protasiewicza

Dziś rano polityk napisał, że nie zamierza z żadnych wpisów się wycofywać, ani usuwać tweetów.

"Świadomie użyłem słowa, którym zwrócił się do mnie niemiecki urzędnik państwowy, a część polskiej elity uznała,że może to sformułowanie nie do końca kulturalne, ale dopuszczalne…a więc podczas meczu tym bardziej! Prawda?" - dodał potem polityk w reakcji na nasz tekst.

O co chodzi ws. "mundurowych z Frankfurtu"?

Protasiewicz ma na pieńku z Niemcami od 2014. Tabloid "Bild" napisał wtedy, że pijany europoseł na lotnisku we Frankfurcie wdał się w awanturę z celnikami i miał krzyczeć do nich "Heil Hitler".

Ówczesny europoseł wyjaśniał, że to było zupełnie inaczej. Nie zaprzecza, że wypił wino w samolocie, miał jednak nad sobą kontrolę. Twierdził też, że od jednego ze strażników na lotnisku usłyszał "Raus". "Wtedy spytałem go, czy był kiedyś w Auschwitz, czy zdaje sobie sprawę jakie to słowo może mieć znaczenie. Pytałem go "Do you know what is Auschwitz?" - mówił "Gazecie Wyborczej" Protasiewicz.