Premier Mateusz Morawiecki weźmie we wtorek udział w debacie Parlamentu Europejskiego zainicjowanej po wyroku polskiego Trybunału Konstytucyjnego w sprawie nadrzędności konstytucji nad prawem unijnym. Swoje wystąpienie wygłosi również szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Początek dyskusji przewidziany jest na godz. 9, a zakończenie około godz. 13.

Reklama

Brudziński pytany we wtorek w TVP info, czy spodziewa się, że w PE argumenty, które częściowo znamy mogą paść na tyle podatny grunt, by Parlament zmienił swoją agresywną politykę względem Polski.

Oczywiście nie. Nie wierzę. I nie to jest celem - jak sądzę, nawet jestem przekonany - wystąpienia pana premiera, żeby przekonać (europosłów) panią Sylwię Spurek, pana Roberta Biedronia, czy szefa Europejskiej Partii Ludowej, czyli Donalda Tuska, czy ich sojuszników w ramach obecnej większości w PE. Taka wiara nie jest mi dana. W to nie wierzę. Podejrzewam, że po wystąpieniu premiera rozlegnie się ten dla mnie już osobiście bardzo śmieszny, irracjonalny swoistego rodzaju lewacki kociokwik. Wysłuchamy kolejnych impertynencji pod adresem Polski, pod adresem polskiego rządu, ale celem jest przebić się do opinii europejskiej - powiedział europoseł PiS.

Według niego, "ta lewacka większość, która dzisiaj zdominowała Parlament Europejski, jest opętana jakimś nienawistnym szaleństwem wobec państw, na których czele stoją rządy konserwatywne".

Reklama

Jednego możemy być pewni, że dopóki jest ta większość, dopóki główną rolę dzisiaj w Parlamencie Europejskim, czy w strukturach Brukselskich pełnią "pożyteczni idioci" Alaksandra Łukaszenki czy Władimira Putina, to będziemy mieli takie debaty jak te dzisiaj wymierzone w Polskę. A być może kolejną debatą zorganizowaną przez tych +pożytecznych idiotów+ będzie debata na temat wyprowadzenia Polski z układu słonecznego - powiedział Brudziński.

Debata w PE

Debata europosłów ma związek z wydaniem przez Trybunał Konstytucyjnego 7 października wyroku w sprawie wyższości konstytucji nad prawem unijnym. TK po rozpoznaniu wniosku premiera Morawieckiego, uznał, że przepisy Traktatu o UE w zakresie, w jakim organy Unii Europejskiej działają poza granicami kompetencji przekazanych przez Polskę, są niezgodne z Konstytucją RP. Za niezgodny z konstytucją TK uznał także przepis Traktatu uprawniający sądy krajowe do pomijania przepisów konstytucji lub orzekania na podstawie uchylonych norm, a także przepisy Traktatu o UE uprawniające sądy krajowe do kontroli legalności powołania sędziego przez prezydenta oraz uchwał Krajowej Rady Sądownictwa w sprawie powołania sędziów.

W odpowiedzi na ten wyrok opozycja krytykowała partię rządzącą, której zarzucała chęć wyjścia z UE. Lider PO, szef Europejskiej Partii Ludowej, były premier i były szef Rady Europejskiej Donald Tusk wraz z politykami Platformy zorganizowali już po wyroku manifestację poparcia dla członkostwa we Wspólnocie.

Reklama

Przedstawiciele rządu odpierali w ostatnich dniach krytykę zarówno polskiej opozycji, jak i przedstawicieli niektórych państw członkowskich i instytucji unijnych, zapewniając, że miejsce Polski jest w UE. Ministrowie wielokrotnie powoływali się przy tym na wyroki odpowiedników instytucjonalnych polskiego TK w innych krajach członkowskich, w tym we Francji, Niemczech czy Hiszpanii w podobnych kwestiach.

Wyrok TK

Premier Morawiecki, który kilkukrotnie zabierał głos w sprawie samego wyroku TK, jak i wtorkowej debaty, przekonywał, że "polexit" to fake news wymyślony na użytek krajowego sporu politycznego przez specjalistów od wizerunku PO oraz samego lidera ugrupowania - Donalda Tuska.

W skierowanym w poniedziałek liście do unijnych przywódców premier zapewnił, że Polska pozostaje lojalnym członkiem UE i ocenił, że Wspólnocie zagraża niebezpieczeństwo stopniowego przeobrażania się Unii w podmiot nie stanowiący już "sojuszu wolnych, równych i suwerennych państw". Szef polskiego rządu zapewnił, że Polska przestrzega prawa traktatowego i uznaje prymat prawa UE nad krajowymi ustawami.