- Była dyskusja w takim duchu, że pracownicy Sejmu, których jest tysiąc kilkaset i którzy wcale dużo nie zarabiają, poczuli się bardzo dotknięci. Powiedzieliśmy jej, żeby czasem zastanawiała się, czy nie działa w taki sposób, w którym pokazanie własnej wyższości moralnej na tle ceny kompotu za złotówkę jest zawsze roztropnym działaniem - skomentował wiceszef PO na antenie Radia ZET.
"Jak się jest posłanką, to nie youtuberem"
Siemoniak zauważył, że "posłanki i posłowie to nie są łasuchy, chcący pić kompoty za złotówkę". - Trzeba rozumieć swoją rolę. Jak się jest posłanką, to nie jest się youtuberem, który chce szokować itd. - ocenił polityk.
- Ma pewnie dobre intencje, ale czasami to źle wychodzi. Myślę, że bardziej powinna myśleć o zespole i efekcie dla całości tego, co robi. Czasem mamy wrażenie, że indywidualna sława czy liczba lajków bywa dla niej ważniejsza - podsumował Siemoniak.