W Polsce jest prawo, które jasno mówi, co powinno zniknąć z przestrzeni publicznej. Ja szczególnie chciałbym zaapelować do prezydenta Olsztyna, który od paru miesięcy albo dłużej zachowuje się trochę nieodpowiedzialnie. Jest właścicielem miejsca i pomnika, i to na nim spoczywa obowiązek usunięcia tego pomnika z przestrzeni publicznej, ma wszelkie narzędzia do tego - przypomniał wicepremier, minister kultury Piotr Gliński.
Gliński po konferencji prasowej w MKiDN dotyczącej podpisania umowy współprowadzenia Teatru Muzycznego w Poznaniu, pytany był czy usuwanie pomników Armii Czerwonej w Polsce nie spowoduje, że Rosjanie zrobią to samo np. z pomnikiem Ofiar Katyńskich.
Ja wskazałem drogę, która jest najszybsza, najsprawniejsza, a także podjąłem decyzję, że ministerstwo pokryje wszelkie koszty przeniesienia tego pomnika w odpowiednie miejsce, czyli do muzeum, gdzie gromadzone są wątpliwej wartości symbolicznej pamiątki PRL-owskie, sławiące ustrój miniony. Mamy zgodę tego muzeum, chce ono przyjąć pomnik. Konserwator także zgodził się na to, wystarczy tylko zwrócić się formalnie, bo to są kwestie procedur administracyjnych, do konserwatora wojewódzkiego o przeniesienie pomnika - tłumaczył.
Jego zdaniem, "to samo powinno nastąpić w każdym innym przypadku, gdy pomnik nie pełni funkcji pomnika cmentarnego bez symboliki, która jest nieakceptowana zgodnie z polskim prawem, a jest pomnikiem sławiącym ustroje totalitarne: bolszewicki, sowiecki albo niemiecki, nazistowski".
W opinii wicepremiera "nie ma żadnego powodu, aby pomnik ofiar katyńskich został likwidowany, tutaj powód jest (o pomniku sławiącym ustrój sowiecki - PAP). Zbrodniczy, totalitarny system nie może być symbolicznie podnoszony do rangi czegoś ważnego"- dodał.
W Olsztynie w środę konferencję nt. konieczności usunięcia z centrum miasta pomnika wdzięczności i zagospodarowania terenu po nim zorganizowali działacze PiS i przedstawiciele stowarzyszeń prawicowych.
Szef olsztyńskiego PiS Jerzy Szmit przedstawił wyniki ankiety zamieszczonej na jednym z portali społecznościowych. Jak poinformował, łącznie wypowiedziało się w tej sprawie 1258 osób. Za usunięciem pomnika opowiedziało się 70 proc. ankietowanych. Za tym, by w miejscu po tak zwanych szubienicach (tak mieszkańcy Olsztyna nazywają pomnik wdzięczności-PAP) urządzić Plac Rodła zagłosowało 30 proc. osób, za umiejscowieniem Placu Obrońców Ojczyzny - 17 proc., za Placem Kazimierza Jagiellończyka - 16 proc., Placem Hołdu Pruskiego - 8 proc.
Prezes Stowarzyszenia Historycznego im. Stefana Roweckiego "Grota" Szczepan Worobiej przypomniał, że w Polsce w trzech miejscach rozpoczęła się akcja demontowania pomników "ku czci wyzwolicieli i dobrodziejów z sierpem i młotem". - Pora najwyższa by w Olsztynie także taki pomnik zdemontować - dodał.
Krzysztof Marek Nowacki ze Stowarzyszenia Ruch Społeczny im. Lecha Kaczyńskiego dodał, że "gdy w 1954 roku wybudowano postument Polska była zniewolona". - Ale od 1989 roku kiedy odzyskaliśmy niepodległość to, że istnieje taki pomnik na Warmii i Mazurach to już jest hańba - mówił.
Odsłonięty w 1954 r. pomnik Wdzięczności Armii Czerwonej stoi w centrum Olsztyna. Na początku lat 90. jego oficjalną nazwę zmieniono na pomnik Wyzwolenia Ziemi Warmińskiej i Mazurskiej, a obiekt – autorstwa Xawerego Dunikowskiego – wpisano do rejestru zabytków. Prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz zwrócił się w ostatnim czasie o wykreślenie pomnika z rejestru zabytków.
Olsztyński Pomnik Wyzwolenia Ziemi Warmińskiej i Mazurskiej - z powodu charakterystycznego kształtu - nazywany jest przez olsztynian "szubienicami". Składa się z dwóch granitowych pylonów symbolizujących otwarty łuk tryumfalny. Poza postacią czerwonoarmisty ze sztandarem, na pomniku wykute są sceny walki, socrealistyczne symbole oraz sierp i młot.