Tusk uzasadnił zapowiedź wniosku odpowiedzialnością Ziobry za spór o praworządność i wstrzymanie unijnych pożyczek oraz dotacji w związku z Krajowym Planem Odbudowy. Solidarna Polska, której szefem jest Ziobro, ostatnio postulowała też zawieszenie płacenia składek do budżetu Unii Europejskiej.

Reklama

To woła o pomstę do nieba, a ponieważ nie warto czekać na pomstę ze strony niebios, więc moim zdaniem to jest dokładnie ten moment, kiedy powinniśmy złożyć wotum nieufności wobec ministra Ziobry i pozbyć się tego szkodnika - powiedział były premier 1 maja, w 18. rocznicę wejścia Polski do Unii Europejskie.

W poniedziałek Ziobro na konferencji prasowej w resorcie zarzucił natomiast Tuskowi działanie wbrew polskim interesom, jeśli chodzi o politykę gazową UE.

Jak powiedział Ziobro, wtedy, kiedy Donald Tusk "był premierem, szefem Rady Europejskiej, nikt nie miał już żadnych wątpliwości, kim jest Putin i co oznacza jego działalność w obszarze europejskiej polityki, uzależnianie krajów unijnych od rosyjskiego gazu".

Reklama

Już wówczas - mówił Ziobro - "politycy ukraińscy, jak również politycy polskiej prawicy, wzywali UE, w tym zwłaszcza Niemcy, które narzucały ten kierunek polityki i Donalda Tuska, jako szefa Rady Europejskiej, by ta polityka została zmieniona, by Putin nie był nagradzany za swe kolejne potworne zbrodnie". Ale Tusk był wiernym wykonawcą (kanclerz Niemiec) Angeli Merkel, a nie polskiego interesu i polskiej polityki - uważa Ziobro.

Szef Solidarnej Polski zarzucił też Tuskowi, że ten "atakuje" jego i SP, ponieważ prowadzą "konsekwentną krytykę" jego działań i "obnażają" jego "obłudną - jak się wyraził Ziobro - politykę szkodzącą Polsce i polskim podstawowym interesom". Można powiedzieć, że z punktu widzenia interesu Polski Donald Tusk jest wyjątkowym szkodnikiem, używając jego słownictwa - dodał Ziobro.

Tusk zapowiedział, że będzie forsował wotum nieufności wobec Ziobry na najbliższym posiedzeniu Sejmu. Sejm zbiera się 11-12 maja.

Reklama

Na konferencji Ziobro zarzucił też UE, że nie uruchomiła żadnych funduszy w celu wsparcia uchodźców z Ukrainy. UE nie przekazała żadnego dodatkowego euro na pomoc uchodźcom, jedynie wyraziła łaskawie zgodę, aby pieniądze zakontraktowane i przeznaczone na inne cele były przekazane na pomoc uchodźcom - powiedział Ziobro. Mimo, że nie jest możliwe, aby wcześniejsze kontrakty z dnia na dzień można było likwidować, rozwiązywać i przeznaczać pieniądze na cele, na które nie były przeznaczone - dodał.

Powołał się też na przepis Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej, o możliwości przyznania tymczasowych środków państwu członkowskiemu w przypadku, gdy znajdzie się ono w "nadzwyczajnej sytuacji charakteryzującej się nagłym napływem obywateli państw trzecich". Jako żywo, to jest właśnie ta sytuacja, to jest właśnie ten przepis. Apeluję, aby Unia Europejska (...) w poczuciu solidarności z Ukraińcami tę decyzję podjęła i przeznaczyła choćby część polskiej składki na takie najbardziej pilne cele, ważniejsze chyba od bardzo wysokich wydatków urzędników Komisji Europejskiej - dodał lider SP.

W ubiegły wtorek Ziobro oraz minister w KPRM Michał Wójcik poinformowali, że na posiedzeniu rządu przedstawili do dyskusji propozycję skierowania do Komisji Europejskiej wniosku o zawieszenie w całości bądź w części składki do budżetu UE w związku z napływem do Polski ukraińskich uchodźców.

Polska nadal nie otrzymała unijnych pieniędzy na realizację swojego Krajowego Planu Odbudowy. Warunkiem ich przyznania jest likwidacja Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.

Sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka na początku kwietnia rozpoczęła prace nad dwoma projektami dotyczącymi zmian w SN, autorstwa prezydenta i posłów PiS. Zdecydowano, że projektem bazowym będzie prezydencka propozycja.

Solidarna Polska sprzeciwia się jednak niektórym zapisom projektu prezydenta. Przedstawiciele SP oświadczyli, że nie mogą poprzeć tego projektu w obecnej formie z powodu proponowanego tam "testu bezstronności i niezawisłości sędziego". 26 kwietnia na posiedzeniu sejmowej komisji sprawiedliwości omówiono tylko jeden punkt z projektu zmian w SN odnoszący się do sędziów mających orzekać w Izbie Odpowiedzialności Zawodowej, która ma zastąpić Izbę Dyscyplinarną. Odrzucono poprawki do tego punktu SP, PSL i PiS. Do całego projektu SP złożyła ponad 20 poprawek, a posiedzenie komisji przerwano.

Nadal nie wiadomo, kiedy komisja skończy prace i projekt wróci na obrady plenarne Sejmu.

Projekt prezydenta Dudy

Prezydencki projekt zakłada likwidację Izby Dyscyplinarnej SN; sędziowie, którzy w niej orzekają, mieliby możliwość przejścia do innej izby lub w stan spoczynku. W SN miałaby zostać utworzona Izba Odpowiedzialności Zawodowej. Spośród wszystkich sędziów SN, z wyjątkiem m.in. prezesów izb SN, miałyby być wylosowane 33 osoby, spośród których prezydent wybierać ma na pięcioletnią kadencję 11 sędziów do składu Izby Odpowiedzialności Zawodowej. W projekcie zaproponowana została instytucja określana mianem "testu bezstronności i niezawisłości sędziego", dająca każdemu obywatelowi - jak wskazywał prezydent - prawo do rozpatrzenia jego sprawy przez bezstronny i niezawisły sąd.

Aby otrzymać pieniądze z unijnego Funduszu Odbudowy wszystkie kraje członkowskie musiały przygotować KPO. Polska przedstawiła swój plan KE w ubiegłym roku, jednak dotąd nie został on zaakceptowany. Z budżetu polityki spójności na lata 2021-2027 Polska ma do dyspozycji ok. 76 mld euro. W KPO, który ma wspomóc gospodarkę po pandemii, Polska wnioskuje o 23,9 mld euro dostępnych w ramach grantów i o 11,5 mld euro z części pożyczkowej.

Przewodnicząca KE Ursula von der Leyen postawiła pod koniec października ub.r. warunek, by w KPO znalazło się zobowiązanie polskiego rządu do likwidacji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Latem ubiegłego roku likwidację tej izby zapowiadał wicepremier, prezes PiS Jarosław Kaczyński, także premier Mateusz Morawiecki mówił, że ta izba zostanie zlikwidowana.