Apeluję o to, by działać w sposób spokojny i bez emocji. Z każdego działania wyciągamy wnioski – mówił prezydent Andrzej Duda w sobotę na konferencji prasowej podczas największych tegorocznych ćwiczeń wojskowych Anakonda-23. Zwierzchnik Sił Zbrojnych pokazał się w towarzystwie szefa sztabu generalnego gen. Rajmunda Andrzejczaka i dowódcy operacyjnego gen. Tomasza Piotrowskiego. Ze strony współpracowników głowy państwa słychać, że nie ma mowy o radykalnych ruchach kadrowych. Minister Błaszczak na ćwiczenia nie dotarł. Równolegle do tych wydarzeń trwały poszukiwania balona, który do Polski wleciał od strony Białorusi i w rejonie Rypina w woj. kujawsko-pomorskim zniknął z radarów.

Reklama

Resort kontra generałowie

Zamieszanie z generałami dotyczy reakcji wojska na rosyjską rakietę, która wleciała w naszą przestrzeń powietrzną 16 grudnia ub.r., a którą znaleziono pod koniec kwietnia pod Bydgoszczą. W czwartek minister obrony i wicepremier Mariusz Błaszczak podczas krótkiego wystąpienia stwierdził, że zarządził przeprowadzenie kontroli, która wskazała, iż „procedury i mechanizmy reagowania w takiej sytuacji zadziałały prawidłowo do poziomu dowódcy operacyjnego, który nie wywiązał się właściwie ze swoich obowiązków”. Błaszczak mówił również o „ewentualnej dymisji”. Problem w tym, że kilka godzin wcześniej szef sztabu gen. Rajmund Andrzejczak stwierdził, że o całej sprawie poinformował swoich przełożonych.

Z kolei w piątek doczekaliśmy się aż trzech wystąpień. Z rana oskarżany gen. Piotrowski apelował o spokój, ale też stwierdził, że „żyjemy w kraju demokratycznym, że wiemy, co to jest wymiar sprawiedliwości i nie ulegniemy złym emocjom”. Kilka godzin później prezydenckie Biuro Bezpieczeństwa Narodowego tonowało emocje poprzez wydanie komunikatu, w którym napisano, że informacje, które posiada „aktualnie Prezydent RP, nie uzasadniają podjęcia decyzji personalnych dotyczących najwyższej kadry dowódczej Wojska Polskiego, a ponadto Prezydentowi RP nie przedstawiono żadnego wniosku w tej sprawie”. Kolejnych kilka godzin później resort obrony jednak znów zaatakował Piotrowskiego, informując o tym, że przekazał raport prezydentowi, a jego wnioski „wyraźnie wskazują na zaniedbania dowódcy operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych” i wypunktował jego rzekome błędy.

Reklama

CZYTAJ WIĘCEJ W PONIEDZIAŁKOWYM "DZIENNIKU GAZECIE PRAWNEJ">>>