Obaj powtórzyli, że wciąż liczą m.in. na, że rząd zgodzi się osobę, która poprowadzi rozmowę oraz, że zostanie na nią zaproszony lider Solidarności Janusz Śniadek. Ale ich"warunkiem brzegowym" jest to, by w debacie brali udział przedstawiciele nie czterech związków, a jedyni dwóch największych: Solidarności i OPZZ. Dodali, że jeszcze jutro będą prowadzić rozmowy z rzecznikiem rządu Pawłem Grasiem, by "dograć" ostatnie szczegóły przed debatą.

Reklama

>>> Tusk do związkowców: Nie zdezerterujcie

Czy dojdzie do starcia z premierem? "Chyba tak" - stwierdzili związkowi liderzy, choć wcześniej sugerowali, że mogą zerwać zawarte już porozumienie z rządem. "Przecież mamy demokratyczne państwo i pewne rzeczy można było ustalić" - podkreślił Guzikiewicz".

A po chwili dodał: "My się debaty nie boimy. Nie zdezerterowaliśmy nawet przed ZOMO". Tak odniósł się do słów premiera, który mówiąc o dezercji, próbował przekonać gdańskich stoczniowców, by nie zrywali poniedziałkowych rozmów.

Choć wciąż jeszcze nie wiadomo, czy do debaty dojdzie, Roman Gałęzewski ujawnił, o co będzie chciał spytać Donalda Tuska. „Dlaczego premier dopuścił do tego, że stocznia – która miała być najlepszą w Europie – nie została zamieniona w najnowocześniejszy w Europie zakład? I to jest bezwzględnie wina tego rządu, bo poprzedni rząd umożliwił nam bycie zakładem Europy" - podkreślił Gałęzewski.

>>> Starcie Tuska ze związkowcami bez publiczności

Debata ma się rozpocząć w poniedziałek o godz. 20.15 na dziedzińcu Politechniki Gdańskiej. Rząd poinformował, że naprzeciwko Donalda Tuska ma stanąć siedmiu związkowców: trzech z "Solidarności", dwóch z OPZZ i po jednym z pozostałych dwóch związków działających w Stoczni Gdańsk. Debata ma potrwać góra trzy kwadranse. Ma być bez publiczności, ale ma by transmitowana przez telewizje.