"Przedstawiliśmy nasze żądania ministrowie Grasiowi. Teraz ma je przekazać premierowi" - powiedział wiceszef stoczniowej "S" Karol Guzikiewicz. "Mam nadzieję, że dziś wieczorem dojdzie do debaty. Pozostaje jeszcze tylko jeden problem do rozwiązania" - powiedział z kolei Paweł Graś.
>>> Nie będzie debaty przez upór Solidarności
Ten jeden problem to żądanie "Solidarności", by w wieczorem debacie wzięli udział jedynie liderzy "S" oraz OPZZ. Jak te żądanie uzasadnia sama "Solidarność"? Szef stoczniowej "S" Roman Gałęzewski określił dwa najmniejsze związki - Związek Zawodowy Inżynierów i Techników oraz Związek Zawodowy "Okrętowiec" - mianem przybudówek PO. I dodał, że z ludźmi, którzy nie walczyli o stocznię, jest "mu nie po drodze".
"Mali" na razie nie zamierzają rezygnować z debaty. "Dziwi mnie żądanie Solidarności. Przyjdę na debatę. Premier mnie zaprosił i zaproszenia nie odwołał" - mówi DZIENNIKOWI szef Związku Zawodowego Inżynierów i Techników w Stoczni Gdańskiej Wiesław Szady. "Ja powiem tak. Pracuję w stoczni od 1971 roku. Jak ja o nią walczyłem, to tych panów nie było. A zresztą o jakiej walce mówimy. Czy palenie opon jest skuteczne? W zatruwaniu środowiska na pewno, ale czy nie odstrasza armatorów?” - zastanawia się Szady w rozmowie nami.
Dodał także, że rozmawiał z rzecznikiem rządu Pawłem Grasiem i ten nie wycofał zaproszenia na wieczorną debatę.