Związkowców bardzo dotknęły zarzuty, że stchórzyli. "Nikt nie będzie mówił, że Solidarność tchórzy" - mówił przed bramą Stoczni Gdańskiej wiceszef stoczniowej "S" Karol Guzikiewicz.

Reklama

"Solidarność" w ciągu kilku godzin zmieniła więc zdanie i ogłosiła, że jednak chce spotkania z premierem. Związkowcy spotkali się przed bramą. Rozłożyli tam twarde plastikowe krzesła. Tłumaczyli, że chcą rozmowy na nich, a nie w wygodnych fotelach. Usiedli pod dużym niebieskim namiotem i czekali na premiera. Chcieli żeby przyjechał do nich o 19.

"Premier pojawi się, ale w Politechnice Gdańskiej" - mówi rzecznik rządu Paweł Graś. "Związkowcy mogą tam przyjść." "Solidarność" jednak nie chciał o tym słyszeć. Związkowcy mówili, że chcą rozmawiać przed bramą stoczni.

Zdaniem Pawła Grasia wystosowane przed bramę nr 2 Stoczni Gdańskiej na godz. 19.00, to "rozpaczliwa próba uniknięcia oskarżeń o tchórzostwo, które płyną pod adresem tych związków."

>>>Tusk dostał prztyczka w nos od związków

Jeszcze kilka godzin temu związkowcy mówili, że nie będą rozmawiać z premierem. Nie chcieli spotkać się z Donaldem Tuskiem w Politechnice Gdańskiej, ponieważ na rozmowy zaproszono też dwa inne, mniejsze związki - ZZ "Okrętowiec" i ZZ Inżynierów i Techników. Zdaniem wiceszefa stoczniowej "S" Karola Guzikiewicza, oba te związki to satelity PO.

Premier zapowiedział, że i tak pojedzie do Gdańska i spotka się ze związkowcami, którzy nie zbojkotowali debaty. Dodał, że będzie też czekał na związkowców z "S" i OPZZ. "Na tę debatę przyjdą wyłącznie klakierzy Tuska" - odpowiedział Karol Guzikiewicz. Dodał też, że do Politechniki Gdańskiej związkowcy nie pójdą nawet po to, żeby wygwizdać premiera.

"Pan premier wziął sobie na debatę przybudówki, które już w piątek mówiły wyraźnie, że będą próbowały atakować związki zawodowe, (...) a nie będą atakowały premiera" - dodał Guzikiewicz na konferencji prasowej pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców. Przy okazji nazywając zachowanie premiera tchórzostwem.