Szef gabinetu prezydenta, Maciej Łopiński, wysłał SMS-a do szefa "Solidarności" Stoczni Gdańsk Romana Gałęzewskiego. Tekstowa wiadomość, a właściwie jej nagłówek, ujrzała światło dzienne przez przypadek. Jeden z dziennikarzy spojrzał na konferencji prasowej przez ramię Gałęzewskiego i zobaczył na ekranie jego telefonu SMS od Łopińskiego.

Reklama

Gałęzewski nie przeczytał treści wiadomości. Mogła to być zwykła prośba o kontakt telefoniczny. Pojawiły się jednak przypuszczenia, że SMS może mieć związek z zerwaniem przez związkowców debaty z premierem.

>>> "S": Z Tuskiem spotkają się klakierzy

Jednak prezydencki minister od razu wyjaśnił, że nie chodziło o debatę związkowców z Donaldem Tuskiem, ale o rozmowę Gałęzewskiego z "Gazetą Wyborczą". Minister był zdziwiony jej treścią.

"Wysłałem tego SMS-a, bo nie mogłem skontaktować się z Romanem (Gałęzewskim). Chodziło o treść jego rozmowy z <Gazetą Wyborczą>, byłem zdziwiony jej treścią. Potem okazało się, że rozmowa nie została zautoryzowana" - wytłumaczył w TVN24 Łopiński.

Dlaczego prezydencji minister SMS-uje do szefa "Solidarności" w sprawie jego wypowiedzi dla gazety? Takie pytanie już nie padło. Politycy PO wciąż wątpią w to, że treść SMS faktycznie dotyczyła wypowiedzi dla gazety.

>>> Nie będzie debaty Tuska ze stoczniowcami

"Ciekawe o czym (SMS-owali)? Może to tłumaczy zachowanie związkowców. Nie jest dla nikogo w Gdańsku tajemnicą, że panowie ze związków zawodowych w Stoczni Gdańskiej są w stałym kontakcie z Kurskim, Jaworskim (działacz PiS, były prezes stoczni), prezesem (PiS) i prezydentem Kaczyńskim..." - komentuje w rozmowie z DZIENNIKIEM Sławomir Nowak, szef gabinetu politycznego premiera.