W piątek w południe w Sejmie doszło do podpisania umowy koalicyjnej przez przewodniczącego Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska, przewodniczącego Polski 2050 Szymona Hołowni, prezesa Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysława Kosiniaka-Kamysza oraz współprzewodniczących Nowej Lewicy: Włodzimierza Czarzastego i Roberta Biedronia.

Reklama

- Szykując się do wyborów parlamentarnych, mówiliśmy, że dla Lewicy partnerem koalicyjnym jest KO i Trzecia Droga i to zostało dzisiaj zrealizowane. Przez to działanie pokazujemy, że można inaczej, można nie skakać sobie do oczu, można przyjaźnie rozmawiać, współpracować i budować coś na przyszłość. Podpisana umowa koalicyjna jest jawna, co jest pewnym ewenementem, jeżeli chodzi o polską politykę, bo przecież nie jest tajemnicą, że poprzedni rządzący też mieli koalicję, ale nikt żadnej umowy nie widział - mówił w rozmowie z Dziennik.pl Tomasz Trela poseł Nowej Lewicy.

Polityk przypomniał, też że w ostatnich latach mimo koalicji partii prawicowych często byliśmy świadkami obrzucania się przez koalicjantów "błotem" i zapewnił, że nowa koalicja będzie współpracować inaczej. - Pamiętamy, jak wyrażali się wzajemnie w bardzo nieelegancki sposób. Tu na pewno tego nie będzie. To jest kilkupartyjna koalicja, ale zbudowana na porządnym fundamencie, który nas połączył, czyli chęć zmiany w naszym kraju - podkreślił.

Umowa koalicyjna. Trela: Negocjacje nie były łatwe

Trela przyznał, że "rozmowy nie były łatwe". - Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że jeśli kilka środowisk ze sobą rozmawia, ustala i chce dojść do kompromisu, to nie są łatwe rozmowy. I byłbym nieuczciwy, gdybym powiedział: tak spotykaliśmy się, było super fajnie, piliśmy kawę, herbatę i wszystko uzgadnialiśmy. Nie, tak nie było - zaznaczył.

Trela dodał, że "wypracowany kompromis i konsensus pokazuje, iż mimo różnych światopoglądów czy poglądów na tematy gospodarcze, można zawrzeć ze sobą koalicję". Zwrócił też uwagę na fakt, że nie jest tajemnicą, iż "rządzenie będzie weryfikować tę umowę". - Ja też nie wykluczam, że w trakcie kadencji będą korekty umowy. Przy czym głęboko wierzę, że będą to korekty "in plus", że nikt nie będzie się z niczego wycofywał, ale będziemy dodawać - wskazał.

- Na przykład słyszymy, że poszczególni politycy czy polityczki Trzeciej Drogi mówią, że są za liberalizacją prawa aborcyjnego i zagłosowaliby "za”, więc niewykluczone, że pojawi się projekt ustawy zgłoszony przez grupę parlamentarzystów i zobaczymy wtedy, kto będzie chciał na takie rozwiązanie się zgodzić - podkreślił.

Zapytany, czy rozmowy o rozdziale państwa od Kościoła były trudne w środowisku nowej koalicji, stwierdził, że nie i zaznaczył, że Lewica wcale nie jest przeciwna wierze. - Czasami nam jako Lewicy wmawiają, że jesteśmy przeciwko Kościołowi, przeciwko wierze. Absolutnie. My tylko uważamy, że Kościół nie powinien ingerować w sferę publiczną i odwrotnie. I co do tego wszyscy byli zgodni. Natomiast jeśli ktokolwiek oczekiwał od Lewicy, że ona się będzie rzucać Rejtanem przed jedną, czy drugą mszą - to był w błędzie. Sam jestem osobą wierzącą niepraktykującą i nigdy się z tym nie kryłem. Uważam, że to, co boskie należy oddać Bogu, a to, co władzy, oddać władzy. I niech każdy zajmuje się tym, do czego jest uprawniony i powołany - stwierdził polityk.

Reklama

Umowa koalicyjna podpisana. Trela: Nowy rząd chce być otwarty na obywateli

Zdaniem Tomasza Treli rozwiązania dotyczące rotacyjnych marszałków Sejmu i Senatu są dobre przede wszystkim dlatego, że przedyskutowane. Przyznał jednak, że " od początku jednak nie był zwolennikiem słowa "rotacyjny”". - To weszło w nomenklaturę: będziemy rotować. Gdybyśmy znaleźli inne określenie, pewnie byłoby łatwiej. Jednak intencja była taka: pól kadencji marszałkiem będzie pan Hołownia, pól kadencji Włodzimierz Czarzasty, aktualny wicemarszałek Sejmu, co daje pewny element wzajemnego szacunku i zaufania, przecież wszyscy zdajemy sobie sprawę, że papier przyjmie wszystko. Chodzi o to, żeby teraz to realizować, żeby teraz te spisane dżentelmeńskie umowy wcielić w życie. Ja uważam, że to zrobimy - stwierdził.

I dodał: - Przede wszystkim od pierwszego dnia chcemy pokazać, że Sejm będzie wyglądał inaczej, będzie inaczej zarządzany. Ja się bardzo cieszę z deklaracji pana Szymona Hołowni, który powiedział, że Sejm będzie odbarierkowany. Dobrze, że ludzie zaczną widzieć, że Sejm to jest miejsce otwarte i wizualnie i na debaty i dyskusje. Więc spodziewam się, że będzie jeszcze więcej konsultacji społecznych, obywatelskich, wysłuchań publicznych – bo tego oczekują od nas obywatele - podsumował rozmówca Dziennik.pl

Rozmawiała: Aneta Malinowska.