W oparciu o dokumentację zgromadzoną w ramach postępowania sprawdzającego wszczęto śledztwo w sprawie oszustwa. Postępowanie toczy się w sprawie, co oznacza, że nikomu nie przedstawiono zarzutów. W pierwszej kolejności zaplanowano przesłuchania osób, które mogą mieć wiedzę na temat okoliczności związanych z przedmiotem postępowania - poinformował "Wirtualną Polskę" Szymon Banna, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Reklama

CBA w domu Łabędzia

Według informacji uzyskanych przez "WP", dochodzenie rozpoczęło się 14 listopada. Niedawno CBA przeprowadziło przeszukanie w biurze firmy oraz w domu jej prezesa. Prezesem spółki Zakłady Mechaniczne "Tarnów" S.A. jest Henryk Łabędź. Rzecznik CBA, Robert Sosik, potwierdził te informacje. W dniu 12 grudnia funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego, działając na polecenie prokuratora, realizowali czynności procesowe objęte pana zapytaniem. Czynności te nie obejmowały zatrzymania osób - informuje Sosik dla WP.

Czego dotyczy śledztwo?

Śledztwo dotyczy dostarczenia moździerzy LMP 2017 dla Wojsk Obrony Terytorialnej przez producenta broni, Zakłady Mechaniczne Tarnów.

Prokuratura rozpoczęła postępowanie w sprawie zakupu 780 moździerzy. Sprawę opisywała Wirtualna Polska. Postępowanie zostało wszczęte po zawiadomieniu posła PSL-Trzeciej Drogi, Jacka Tomczaka. Zawiadomienie zostało złożone jeszcze przed wyborami.

Moździerze LMP 2017

Moździerze LMP-2017, które są skrótem od "Lekki Moździerz Piechoty 2017", to lekkie konstrukcje kal. 60 mm o masie poniżej 8 kg. Są one produkowane przez Zakłady Mechaniczne Tarnów i są częścią państwowej Polskiej Grupy Zbrojeniowej.

Moździerze LMP-2017 mogą być obsługiwane przez dwóch lub w skrajnych przypadkach jednego żołnierza. Są zdolne do prowadzenia ognia na dystansie do 1,3 km w przypadku zastosowania pocisków LM60N lub do 1,1 km dla pocisków LM60. Zasięg skutecznego ognia wynosi od 120 do 1300 metrów. Minimalna wytrzymałość LMP-2017 wynosi 1500 strzałów.

W lutym 2022 roku nieujawnioną oficjalnie liczbę moździerzy LMP-2017 przekazano Ukrainie (szacowana na 100 sztuk z ponad 1500 granatami), gdzie wkrótce nastąpiło ich pierwsze użycie bojowe podczas rosyjskiej inwazji na Ukrainę.