Wszystko zaczęło się od zdjęcia z Instagrama premiera, które opublikował "dziennikarz" Marcin Dobski, sympatyzujący z prawą stroną polskiej sceny politycznej. Donald Tusk wrzucił bowiem na instagram fotkę, jak je zupę szczawiową i podpisał, że dostał ją od swojej żony i przywiózł ze sobą w słoiku. Dobski dodał komentarz "Ludzie stracili dorobek życia przez powódź, a premier wrzuca zdjęcie, że je zupę". Potem wrzucił fotografię, na której powiększył dłoń premiera i zaczął się czepiać szefa rządu, że nie nosi obrączki.

Reklama

Ruszyła zorganizowana nagonka na Tuska

To wywołało zorganizowany atak prawej strony, w którym wzięli udział zarówno zwykli użytkownicy, sympatyzujący z PiS, jak i czołowi politycy tej partii.

"Ten człowiek chyba kpi. Ludzie, którzy stracili swoje domy, pewnie są przeszczęśliwi, że premier ma zupkę prawie jak w domu" - napisał Radosław Fogiel z PiS. "Samorządowcy mówią, że nie mają informacji na czas, brakuje zarządzania kryzysowego, na Opolszczyznę wysłano najbardziej kompetentną „ministrę” Zielińską. A nasz mąż stanu lansuje się na Ista z zupką. Super. Dobrze chociaż, że rząd sprzedaje powodzianom tanie pożyczki" - dodał Patryk Jaki. "Męczennik na którego nie zasługujemy wrzuca zdjęcie, bo je zupę, a ludzie stoją w kolejce po wodę. PR powodziowy. Dno" - wtórował Dominik Tarczyński z PiS.